Wow! Ja aż takiego farta do kobiet chyba nie mam. Swojej dochodzę na twarz od czasu do czasu, ale wiem że tego bardzo nie lubi i po wszystkim ma minę jak zbity pies. Poprzednie partnerki nie miały z tym aż takiego problemu, ale żadna nie była jakąś wielką fanką takiego finiszu. Największą frajdę sprawiały mi wizyty u prostytutek kiedy byłem singlem. Tam od progu mogłem kazać jej uklęknąć, rozpiąć rozporek i zwalić sobie konia prosto na jej buzię. W innych okolicznościach nie spotykałem kobiet które by to jakoś mocno podniecało. Na dziwki chodzić już nie chcę, ale gdybym miał przyjaciółkę do takich zabaw nie zastanawiłabym się nawet minuty.