Do założenia tego tematu zainspirowała i popchnęła mnie rozmowa z osobą, która skrytykowała mnie za to, że miałem czelność nazwać swoją byłą dziewczynę "dziwką". Skrytykowała mnie mimo, iż miałem absolutną słuszność nazwania mojej eks "dziwką". Skrytykowała mnie i jeszcze stwierdziła, że wina leży po mojej stronie, bo widziałem z kim się wiążę. Moja osoba rozmawiająca nazwała moje nazewnictwo "słabym", ale nie nazwała "słabym" robienia bez powodu drugiemu człowiekowi piekła z życia.
Otóż moje pytanie brzmi: co sądzicie na temat mówienia źle o byłych partnerach?
Ja zawsze nazywam rzeczy po imieniu, a w tym konkretnym przypadku: ja chciałem zdrowej relacji partnerskiej, a ona usidlenia mnie i całkowitego podporządkowania pod swoje widzmisię. Nie pomogły rozmowy, prośby, błagania, wściekłość, płacz, ani nawet plaskacz na opamiętanie. No, więc zwolniłem ją, a moim jedynym błędem był młodzieńczy brak doświadczenia, przez który za długo się z nią użerałem, bo dzisiaj już po miesiącu dostałaby ode mnie buta na tyłek w kierunku wyjścia.
Krótko: o dobrych ludziach mówię dobrze, a o złych źle.