Na festiwalu była w grupie dziewczyna parę lat starsza. Generalnie na nic nie liczyłem i niczego nie planowałem, ale jakoś tak zaczęła się kręcić wokół mnie i na jednym z ostatnich koncertów nagle zabrała mi fajki i chciała, żebym ją pocałował, aby je odzyskać. Całowaliśmy się chyba z godzinę i ustaliliśmy, że następnego dnia, gdy wszyscy z ekipy będą gdzieś na mieście, to przyjdę do jej namiotu. Przyszedłem, obciągnęła mi z połykiem, było całkiem fajnie, chociaż nie za bardzo lubię kotłować się w namiocie, gdy na zewnątrz jest ponad 30 stopni.
Faktyczny seks z penetracją uprawiałem ze swoją nowo poznaną dziewczyną jakieś pół roku później. Ona też była starsza, ale tylko o rok. Generalnie bardzo mi się podobała, ale chemia jakoś tak nie do końca grała. Ja byłem jeszcze niedoświadczony i teoretycznie wiedziałem co robić, ale jakoś cały czas miałem takie odczucie, że ona mnie stara się ocenić. No i cośtam poświrowaliśmy, ale potem mi z tego wszystkiego opadł i tak to się skończyło. Potem kilka razy próbowaliśmy i cały czas jakoś nie mogła mi zejść blokada, mimo że odstawiłem całkowicie rękę i pocieracze. Trochę chujowe uczucie, że coś jest z tobą nie tak, a też nie było za bardzo z kim o tym porozmawiać, bo w tym wieku to oczywiście każdy rucha aż kutas sam odpada, a tu ja nie mogę się przemóc z laską, do której startowało kilku innych moich znajomych. I tak dość szybko się rozstaliśmy z powodu jej ogólnego nastawienia do związku.
Jakiś czas później poznałem dziewczynę rok młodszą, niedoświadczoną. Bałem się, że znowu będzie to samo, ale już podczas pierwszego stosunku wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Ruchaliśmy się cały weekend, aż mnie jaja bolały. Od tamtej pory nigdy mi się nie zdarzyło, że mnie sprzęt zawiódł.