Siodma klasa szkoly podstawowej. Przychodzi do naszej szkoly nowa pani od biologii. Pani jest swiezo po studiach, szczupla, wysoka. Ubrana ekstrawagancko jak na tamte czasy. Ubrana zajebiscie. Krotka spodniczka, pamietam czerwona, skorzana. Siateczka rajtuzy, szpilki, nie pamietam koloru ale moglyby byc czerwone. Lubila czerwony kolor bo czesto nosila cos czerwonego. Dluzsze czarne wlosy I te usta wymalowane czerwona szminka. Chyba kazdy chlopak w klasie cos tam sobie fantazjowal na jej temat. Ale do rzeczy. Pamietam, ze czesto spadaly nam dlugopisy na podloge, gdy pani siedziala za biurkiem. Pani byla dosc otwarta w rozmowie, tak wiec ktos w ktoryms momencie zapytal, czy umie pani zrobic szpagat. Odpowiedziala, ze owszem. Potem bylo pytanie czy moglaby go wykonac w klasie przy nas. Powiedziala, ze ktoregos dnia to zrobi. Tak wiec wszyscy czekalismy na ten piekny dzien. Co jakis czas ktos przypomnial o obietnicy, a pani od biologii zapewnila, ze zrobi szpagat na koniec roku szkolnego. Gdy nadszedl sadny dzien, wymigala sie, ale obiecala ze zrobi gdy bedziemy w 8 klasie. Oczywiscie nigdy nie zrobila, ale byla "obiektem" pozadan wielu uczniow. Podejrzewam, ze niejeden zrobil sobie dobrze myslac o niej.