Nie wiem czy to można podciągnąć pod masturbację, ale ja lubię to napięcie i oczekiwanie na pieszczoty z żoną. Uwielbiam ją drażnić, robić drobne prezenty, zabrać do knajpy i mówić jej jaka jest piękna i jak bardzo mnie podnieca. Chodzę napalony jak nastolatek a gdy dojdzie do finału to, cytując Goose'a, są wielkie kule ognia. Taką masturbację uwielbiam.
Ja mam bardzo flirciarską i zaczepną naturę, więc doskonale wiem o co chodzi tutaj omsknie się ręka, tutaj spojrzenie, uśmiech, mrugnięcie, do tego komplement i tak na zmianę i czuć, jak atmosfera narasta do tego stopnia, że po powrocie do domu czeka już tylko szybki bieg do łóżka
Ja lubię takie momenty u siebie:
1. Gdy zaczynam masturbację, to uczucie gdy łechtaczka powoli się powiększa.
2. To uczucie zanim łechtaczka się sama nawilży (na sucho, samym napletkiem łechtaczki)
3. Moment przed orgazmem, gdy czuję, że zaraz będzie.
4. No i oczywiście orgazm, bo czasem jest squirt
W sumie to wszytko jest fajne, ale najbardziej chyba zbliżanie się do uczucia tuż przed wytryskiem które można odwlekać, no i sam wytrysk, gdy przepływa przez niego.
Rytuał przebierania w damskie ciuszki, zapach spermy, widok naprężonego kutaska obleczonego w rajstopy i mokrego od wytrysku, chwile tuż przez orgazmem kiedy wiesz, że nic już cię „nie uratuje” i za moment będzie tryskane
Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.