A może opowiadanie o pierwszym razie kobiety z mężczyzną, która nigdy się nie spotkała, ale używa gadżetów
Dziewczyna na drewnianym koniu
Utrzymywałam ciężkie powieki ostatkiem sił gdy jedna opadała, unosiłam drugą z coraz większym wysiłkiem. Wypatrywałam dzwonka obwieszczającego koniec lekcji z utęsknieniem tak wielkim jak pragnienie okiełznania wspaniałego nauczyciela. Posiadał prócz talentu do przynudzania wręcz usypiania w trakcie nauki, jedną istotną wadę posiadał żonę, może nie najinteligentniejsza, pewnie nie najładniejszą, ale pomimo wszystko darzył wytrawnym uczuciem. Na nic zdały się próby okiełznania guru szkolnego. Nie reagował na zgrabne długie nogi w seksownych pończochach, co rusz wystające z pierwszej ławki w klasie, przypadkowo zapomniane skromne majteczki nie przyciągały wzroku mentora. Maślane oczka wzorowej uczennicy zawsze otwartej na zajęcia pozalekcyjne zdawały się być niezauważalne. Zbliżający się weekend bez możliwości zobaczenia wychowawcy doprowadzał do szału jajników…
Wychodząc z klasy, nie zauważyłam odwiecznych wrogów w postaci dwóch koleżanek okupujących ostatnie ławki w sali. Wpadłam w mocarne dłonie przerośniętych siłaczek ze znikomym ilorazem inteligencji, oczami wyobraźni widziałam swoje piękne długie czarne włosy na dnie muszli klozetowej, gdy łaknąć powietrza, będę prosiła o litość. Bezsilność osiągnęła apogeum gdy pochwyciły ramiona…
— Macie jakiś problem dziewczynki ?
Głos nauczyciela zabrzmiał niczym wybawienie, rozpromieniona chciałam poczuć ramiona autorytetu, a o mało co nie uderzyłam w zamykane drzwi od klasy… Jedyny pożytek to zniknięcie morderczych siłaczek z niewykształconym mózgiem. Zakamuflowałam się na niezbędny okres oddalenia tajfunu zagłady w sporym kantorku z przyborami do sprzątania. Słońce powoli opadało, robiło miejsce na Nieboskłonie dla Księżyca, niespiesznym krokiem zmierzałam do sali gimnastycznej, na której końcu znajdowały się drzwi do wolności. Od pierwszej klasy po zajęciach gdy żadne oczy nie były w stanie dostrzec super laski, wymykałam się ze szkoły wrotami ewakuacyjnymi.
Radośnie prawie wbiegłam do sali gimnastycznej i… stanęłam jak wryta, całkowicie sparaliżowana. Nieopodal drzwi na huśtawce trapezowej podwieszonej do sufitu kwitły uwiązane przerośnięte koleżanki. Uniesione ręce miały dokładnie przywiązane sznurkiem do huśtawek, nogi maksymalnie rozwarte obwiązane linkami przytwierdzone po bokach konia gimnastycznego. Zamiast łęk na koniu dostrzegłam zamocowane ogromne czarne gumowe kutasy. Wyginały się w każdą stronę, jakby tańcząc. Przypominały ogromne dżdżownice w pozycji stojącej czekające na ofiary powoli opuszczane w dół. Mój wybawiciel przewspaniały nauczyciel wymierzał karę nieokrzesanym trzpiotką. Gdy obficie smarował poślizgiem wierzgające stojące potworki, coś mnie ścisnęło w kroku, po chwili poczułam przyjemne wilgotne ciepełko. Nakierował wprost w opadające golutkie niczego sobie jędrne młode tyłeczki złączone plecami. Chlupnęło i po chwilowym zawodzeniu dziewczyn dochodził równomierny systematyczny szum przyjemności, bakałarz z wyczuciem pokerzysty unosił odskocznią konia gimnastycznego na tyle sprawnie ze po pewnym czasie dzierlatki całe czerwone z podniecenia wyglądały jak dwie kiełbaski smażone na kiju.
Nie panowałam nad dłońmi nie wiem kiedy rozszarpałam skrawki materiału w kroku, miła pierwszy raz wydobyta z trzewi lepka gorąca ciecz pokrywała uda. Poczułam gorący wspaniały oddech nauczyciela na szyi, paluszkami mknął wprost do raju, mimochodem odchyliłam tyłek do tyłu. Natychmiast poczułam ciepłego bardzo sztywnego, ocierającego się o dupę, im bardziej unikałam paluszków w szparce, tym mocniej napierał wezbrany członek belfra. Wtem! Wsunął jednym mocnym szturchnięciem, pozbawiając kobietę ostatnich drzwi do raju…
Oplótł calutką pocałunkami wspartymi miłym ciepłym dotykiem ust, nie rozrabiał więcej w raju rozkoszy, uznając spektakl za zakończony. Koleżanki z klasy wprawione w doniosłości aktu przeżywały co rusz chwile uniesienia, idealnie wpasowane sztuczne członki z nawiązką realizowały plan błogostanu. Patrzyłam z utęsknieniem na uwolnione koleżanki z więzów sznura, gdy w pozie na kolanach przed nauczycielem sukcesywnie połykały wszystko, co ofiarował, wsuwając na przemianie członek w gardła przerośniętych osiemnastoletnich suczek.