14 lat temu miałem dziewczynę, która mieszkała daleko ode mnie. Jeździłem do niej, a czasem ona przyjeżdżała do mnie na weekend. Tak się ugadaliśmy, że to, które pracuje w weekend, ma w gościach tego drugiego.
Nie do końca wszystko wtedy już potrafiłem powiedzieć, a przez to zacząłem eksperymentować na włąsną rękę, ale nei zdradzałem jej z nikim. Jednak kiedyś jak przyjechała do mnie, to zanim przyjechała, zapomniałem wyczyścić historię przeglądania w kompie. Ja pojechałem do pracy, a ona odpaliła kompa i zobaczyła to, czego nie powinna. No cóż, przez następne dwa miesiące jeszcze związek trwał ale ona zaczeła zadawać dziwne pytania. Podeszła mnie, bo byłem na jednym portalu i utworzyłą tam fake konto. Zaczęła tam zachęcać do wysyłania fotek i inne takie historie. Na tydzień przed zerwaniem ze mną, była nawet u mnie i mieliśmy naprawdę gorącą jazdę w łóżku. A potem... Przyjechałęm do niej, a ona mi powiedziała, co wie o mnie i zakończyłą ze mną związek. Zero wyjaśnień, żadnej możliwości obrony, zaufanie poszło w cholere. Ona ma już męża i dzieci, a ja nie jestem ich ojcem. Kto wie, może, gdyby nie tamte zapędy to teraz byłoby zupełnie inne życie...