Zdrobnień nie używam, serio, jakoś tak w moim słowniku wyszły z użycia - wpakowane do worka i oznaczone jako "dziecinne"
No, jeśli ktoś przesadza ze zdrobnieniami, to wtedy faktycznie. Tyle że jak dla mnie to kwestia umiaru i skali. Uti, non abuti - używać, nie nadużywać.
Bardzo dużo zależy od kontekstu i sytuacji. Jedne określenia i nazwy bardziej pasują do jednych sytuacji, inne do innych. Spójność z atmosferą i nastrojem jest ważna. Do delikatnych, romantycznych i namiętnych pieszczot pasują inne słowa niż do ostrego ruchania. To jest jasne.
O zdrobnieniach wspomniałem jako fan długiej gry wstępnej, masażu erotycznego i zabaw w odgrywanie ról. I w tym kontekście to było.
W sumie to każdy ma w sobie swoje wewnętrzne dziecko - tyle że utrzymuje z nim różne relacje.
dużo zależałoby od poziomu tych klimatów bo jeśli by to szło w jakieś ostro poniżające to sry ale nie dam rady.
Jak wyżej.
Zresztą to dotyczy jakichkolwiek określeń, nie tylko poniżających. IMHO z niczym nie należy przesadzać. Co za dużo, to niezdrowo - tak jest dosłownie ze wszystkim.
Przecież to by było okropne gdybym miał używać zdrobnień.
I tutaj wypowiedź(trzymajcie tylko Adę z daleka od noży bo będzie we mnie rzucać
).
"Och, Aduś, Aduś przypnij mnie dzisiaj tymi kajdaneczkami do łóżeczka nie zapomnij o zabaweczkach i klapsikach."
Teraz podałeś właśnie bardzo przerysowany przykład, najeżony przesadą.
O ile nie wyobrażam sobie zdrabniać słów "kajdanki", "klaps" ani "zabawki" (a już na pewno nie w kontekście innym niż kpiny i szyderstwo), o tyle słowo "łóżko" już jak najbardziej. Tak samo nazwy niektórych części ciała - przynajmniej stref erogennych. Nie mam też nic przeciwko słowom "bzykanko","ruchanko", "masażyk" itd. Ale już "seksik" to IMHO przesada ze zdrabnianiem.
Chociaż nie powiem, mam pewien sentyment do kultowego kilkanaście lat temu tekstu z pasma nocnego z TV, mówionego przez babkę przy pokazanych różowych, pokrytych błyszczykiem ustach na cały ekran, na czarnym tle: "Wyobraź sobie, że leżysz na łóżeczku, a ja zakradam się do twojej laseczki. Biorę ją do buzi, ssię i liżę ją końcówką języczka. Bosko! Masz ochotę?". Było to mówione takim tonem, że pasowało. Do gry wstępnej czy pettingu by pasowało.
Ogólnie, jak dla mnie zdrobnienia, przynajmniej używane w rozsądnych ilościach i natężeniu, pomagają zbudować atmosferę flirtu i zabawy. Na pewno bardziej niż zgrubienia czy wulgaryzmy. Choć w sytuacji, gdy już jest ostro, to wtedy faktycznie bardziej pasowałyby wulgaryzmy - choć też używane z umiarem - niż zdrobnienia. Gdy jest szybko i mocno, wtedy zdrobnienia nie pasują - tutaj bardziej pasują wulgaryzmy. Podczas mocnego prania po tyłku lepiej mówić "dupsko" niż "pupcia". Co innego podczas masażu erotycznego.