Ja uwielbiam słowa "Ty szmato" , "Ty głupia suko" i tym podobne
Elegancko Ja mam podobnie. Wulgaryzmy to jest skrajność, która jakoś w ogóle mnie nie rusza. No może pojawia się dla nich jakaś przestrzeń dosłownie na ostatnie 20 sekund - wtedy już słownictwo nie ma znaczenia Ale życie erotyczne bez słów dla mnie nie traci na jakości. Może mi się wydaje tylko, bo nie jestem biegły w obcych językach i nie wiem do końca jak jest gdzie indziej, ale mam wrażenie, że w naszej mowie trochę brakuje języka takiego typowo do łóżka. Określenia są albo infantylne, albo wulgarne, albo techniczne. Przyznaję, że większość mi się zwyczajnie nie podoba Odbiegając nawet od swobody ich użycia, zwyczajnie ich nie lubię i uciekam w jakiś rodzaj omówienia. Inna rzecz, że ja należę do ludzi, którzy w łóżku nie oczekują za bardzo rozmowy ;D Od dziecka wolę muzykę instrumentalną i do szczęścia wystarczą mi same odgłosy uniesieńdla mnie wulgaryzmy nie są potrzebne, nie stosuję, bo to sprowadza istotę sexu do zezwierzęcenia w stylu porno, zamiast wyzywać partnerke od kurew i dziwek, jeśli by miała taką potrzebę jak ja to mówię "kary" wolę określenie "niegrzeczna" po prostu, choć w ekstremalnych sytuacjach mógłbym pójść na kompromis, jednak musiałbym jasno wyczuć klimat.. Z przeklinaniem, to podczas szczytowania każdy wie jak jest.. sam z siebie nie boję się używać słów typu "kutas" czy "cipka" ale unikam jakichś przesadnych zdrobnień typu "pisiunia" itd. Moje słowo klucz to "wypełniam" które jasno opisuję dwa idealnie i ściśle pasujące do siebie narządy które każdym, nawet najmniejszym ruchem, sprawiają sobie przyjemność, następne to "zbliżenie", "muskanie", "drażnić" .. Ze słów partnerki uwielbiam "pragnę cię" oraz "spuść się we mnie", ogólnie wizja jaką partnerka roztacza w temacie wytrysku w niej, sprawia że dostaję takiego kopa podniecenia że niemal z trudem się powstrzymuję by nie skończyć zanim nie poczuję spazmów jej orgazmu.. słowa "zróbmy to do końca" i "spuść się we mnie głęboko" to jest droga do mojego wytrysku..
To byłyby zapewne ostatnie, wypowiedziane do mnie na dłuższy okres czasu, słowa z przyczyn natury fizycznej...potrafię cios dobrze wymierzyć..zamiast wyzywać partnerke od kurew i dziwek
Sama klnę i przyznaję, że nigdy nie zastanawiałam się nad reakcjami drugiej osoby, bo mnie samą kręci, gdy coś takiego słyszęZ przeklinaniem, to podczas szczytowania każdy wie jak jest..
W zależności od kontekstu... Wszelkie "ruchania i rżnięcia" bywają przyjemne dla ucha.Wulgaryzmy to jest skrajność, która jakoś w ogóle mnie nie rusza.
Sam opis odczuć i wyrażenie uczuć już jest "językiem łózkowym" sam w sobie ...Ale życie erotyczne bez słów dla mnie nie traci na jakości. Może mi się wydaje tylko, bo nie jestem biegły w obcych językach i nie wiem do końca jak jest gdzie indziej, ale mam wrażenie, że w naszej mowie trochę brakuje języka takiego typowo do łóżka.
Infantylizm nie wchodzą w rachubę, wulgaryzmy... No cóż. Dla jednego kutas już nim może być, a to jedno z lepszych określeń jak dla mnie. Co do "technicznych" określeń, czy też inaczej medycznych, biologicznych, jak i z wulgaryzmami, bywa, że mnie kręcą w odpowiednim czasie i miejscu zastosowaneOkreślenia są albo infantylne, albo wulgarne, albo techniczne.
Nie jest tak, że nic mi nie odpowiada. Te dwa akurat zupełnie nie drażnią moich uszuW zależności od kontekstu... Wszelkie "ruchania i rżnięcia" bywają przyjemne dla ucha
Racja. Myślałem raczej o słowniku wyrażeń wprost. Te które znam są dla mnie nacechowane w sposób, który mi osobiście nie odpowiada. W większości Możliwe, że znam ich po prostu za małoSam opis odczuć i wyrażenie uczuć już jest "językiem łózkowym" sam w sobie ...
Okay... Przyznać musisz jednak, że wulgarne są xDNie jest tak, że nic mi nie odpowiada. Te dwa akurat zupełnie nie drażnią moich uszu
Co do bezpośrednich bardziej tekstów, to nie wyobrażam sobie, że rozchylam uda i słyszę "zaraz będę rył/ryła tam jak dzik w kartoflach"Racja. Myślałem raczej o słowniku wyrażeń wprost. Te które znam są dla mnie nacechowane w sposób, który mi osobiście nie odpowiada. W większości Możliwe, że znam ich po prostu za mało
Są, ale na akceptowalnym poziomieOkay... Przyznać musisz jednak, że wulgarne są xD
Co do bezpośrednich bardziej tekstów, to nie wyobrażam sobie, że rozchylam uda i słyszę "zaraz będę rył/ryła tam jak dzik w kartoflach"
Bardziej przemawia do mnie " Chcę czuć smak twojej cipki... Skończ dla mnie... skończ w moich ustach"...
Ale tak w sumie, to co z tym dzikiem nie tak? Mi siada Zobaczę jak się sprawdza i dam znać
Słowa faktycznie mają moc... ale trzeba wiedzieć kiedy, do kogo i jakie zastosować.
Kobiety lubią być nazywane "sukami" czy wręcz "qrwami", ale muszą mieć pewność, że to tylko określenia "łóżkowe", które nie przekładają się na brak szacunku mężczyzny wobec nich poza seksem (i w trakcie również).
To znaczy - jeśli kobieta wie, że mężczyzna ją szanuje i uwielbia to podniecenie rośnie gdy nazywa ją ostro.
Zatem.. odpowiednio dobrane słowa, powiedziane w odpowiednim momencie potrafią faktycznie pomóc doprowadzić kobietę do szczytu.
Zgadzam się, choć z dwojga złego wolę w łóżku te wulgarne niż infantylne.Dla osoby na co dzień nie używającej wulgaryzmów,przeniesienie ich na język seksu podczas miłosnych igraszek może być jak katharsis.Język polski jest ubogi w tego typu słowa, dlatego fajnie jest gdy dwoje ludzi ma w łóżku swój tajny kod, własny erotyczny język zrozumiały tylko dla nich.. Może mi się wydaje tylko, bo nie jestem biegły w obcych językach i nie wiem do końca jak jest gdzie indziej, ale mam wrażenie, że w naszej mowie trochę brakuje języka takiego typowo do łóżka. Określenia są albo infantylne, albo wulgarne, albo techniczne. Przyznaję, że większość mi się zwyczajnie nie podoba
Zgadzam się, choć z dwojga złego wolę w łóżku te wulgarne niż infantylne.Dla osoby na co dzień nie używającej wulgaryzmów,przeniesienie ich na język seksu podczas miłosnych igraszek może być jak katharsis.Język polski jest ubogi w tego typu słowa, dlatego fajnie jest gdy dwoje ludzi ma w łóżku swój tajny kod, własny erotyczny język zrozumiały tylko dla nich.
Ciekawostka:włosi mają 500 słów na określenie cipki i prawie 700 na penisa.
Ona tam chyba nawet mówi po polsku"kiełbasa".
I to mi się podoba Od razu widać, że tam rozumieją wagę tematu! Tajny kod... Muszę pogadać z żoną niech cos ustali, bo jak ja wymyślę, to będzie po bzykaniu Co do wulgaryzmów, to jest moment w którym przestają kłućZgadzam się, choć z dwojga złego wolę w łóżku te wulgarne niż infantylne.Dla osoby na co dzień nie używającej wulgaryzmów,przeniesienie ich na język seksu podczas miłosnych igraszek może być jak katharsis.Język polski jest ubogi w tego typu słowa, dlatego fajnie jest gdy dwoje ludzi ma w łóżku swój tajny kod, własny erotyczny język zrozumiały tylko dla nich.
Ciekawostka:włosi mają 500 słów na określenie cipki i prawie 700 na penisa.
Dokładnie tak. Mam film na wieczór. ^^Ona tam chyba nawet mówi po polsku"kiełbasa".
W moim przypadku, za coś takiego facet wszedłby w nadświetlną przy wylocie z łóżka...Uwielbiam mezczyzn wulgarnych w lozku. Lubie byc dziwka, suka, kurwa. Uwielbiam kiedy nazywaja mnie spermopijka, plemnikojadka