Niedobra Ashley! Nakręciła mnie, a potem kompletnie olała.
Ale udało mi się wreszcie z nią umówić. Zdradziła, gdzie pracuje i właśnie po nią wpadłem, powinna przed chwilą skończyć.
Długim korytarzem zmierza w moim kierunku... Ashley chyba. Krótka sukienka, stukot obcasów. Nie widzę wyraźnie, za plecami ma okno, a dzień jest słoneczny.
Nagle wypuszcza z rąk jakieś papierzyska, rozsypują się wokół. Niezdara - myślę sobie. Ale gdy schyla się, by je pozbierać, wypinając się w moją stronę, już wiem. Musiała mnie poznać i teraz prowokuje. Cała Ashley!
Podchodzę. Niegrzeczna suczka! Miała założyć czerwone majteczki! A spod zadartej sukienki wyraźnie łyskają białe... Niewiele myśląc, daję jej solidnego klapsa.
Ashley prostuje się, jak dźgnięta rozżarzonym prętem... Kurwa! To nie ona! Zanim zdążę zebrać myśli, przeprosić chociażby, dostaję z liścia. Ostra laska! Klaśnięcie rozlega się echem w korytarzu, głowę odrzuca mi w bok, nagle patrzę wprost w uchylone drzwi jakiegoś pokoju... a raczej w szeroko rozwarte oczy Ashley... Oraz w jej szeroko rozwarte uda. Jakiś facet trzyma w ręku czerwone majtki, jednak założyła czerwone! Tyle, że ma w dłoni nie tego penisa... Suka! No wiem, spóźniłem się. Ale nie mogła poczekać pięciu minut?!
Głowa wraca mi na miejsce, jaka śliczna dziewczyna! I jak pięknie się rumieni, zerkając tam, gdzie ja przedtem. Że właśnie od niej oberwałem? Miała pełne prawo. Postanawiam zacząć jeszcze raz.
- Pomogę pani!
Schylam się i zaczynam zbierać do kupy te papierzyska. Po chwili zbieramy je razem.
P.S. W nocy słodko spałem, a tu takie rzeczy! Musiałem się nakombinować, by wbić w intrygę, stąd ten słowotok, później będę się streszczał