Nie zawsze takie wpadanie jest z premedytacją. Ja sama pamiętam jak miałam sytuację w autobusie. Wracając z uczelni w zwiewnej, krótkiej kiecce tłum napłynął do środka, przez co ja tyłem przycisnęłam faceta pod okno. Jechaliśmy przez parę minut, aż w końcu poczułam twardy konar wbijający się w pośladki. Nie powiem trochę mnie to podkręciło, bo facet był niczego sobie -+ 40 i elegancko ubrany Nie mogłam się ruszyć przez tłok, a i uwagi też nie zwrócę bo przecież to nie jego wina. Przejechaliśmy 3 przystanki i wysiadłam, ale nie miałam odwagi by się obrócić i spojrzeć na reakcję . Żadnego natarczywego ocierania, więc nie było bo łatwo można to zauważyć jak zbok próbuje napierać, mi na szczęście tak się nie zdarzyło.