Chyba chodzi o to (podkreślam chyba), że taki alkoholik-przemocowiec nie zawsze nim był. Wtedy żyje się nadzieją, że uda się "naprawić" tę osobę i wrócić razem na właściwe tory
No i tu się, wg mnie, zaczyna gimnastyka. Bo w oryginalnym cytacie było "przenigdy nie zrezygnuje", a jednak okazuje się, że jest w stanie tymczasowo zrezygnować - na rzecz nadziei. Zwłaszcza, że w temacie alkoholizmu/przemocy bardzo często jest ryzyko, że osoba powróci do dawnych nawyków, czasem nawet ze zdwojoną siłą. Może nie każda kobieta zdaje sobie z tego sprawę i nadzieja zasłania jej horyzont - ok, ale ciężko mi uwierzyć w to, że u żadnej z tyłu głowy jednak nie tkwi ta obawa.
Ogólnie jestem sceptyczny co do określania ludzi, czy ogólnie rzeczywistości, takimi prostymi regułami, jakby były one prawami fizyki. Bo potem okazuje się, że analizując nuanse musimy odpowiednio naginać definicje i robi się efekt horoskopowy.