Sam na sam z jakąś ładną dziewczyną ("ładna" dla mnie nie oznacza określonych gabarytów, sam mam brzuszek, chodzi np. o miły wyraz twarzy, piękne oczy, usta, zadbane włosy; może być szczupła, może być puszysta, ważne by nie była oziębła i oschła), w małym pensjonacie w górach, na pięterku, gdzie zawsze może wejść gospodarz i zapytać się, jak podoba nam się pokój. Objąłbym ją w pasie podczas tańca, po chwili moja dłoń zawędrowałaby niżej, pod spódnicę, na udo i pośladek. Ścisnąłbym go i wpił się w jej usta. Całowalibyśmy się namiętnie, po czym zacząłbym lizać jej szyję, rozpinać guziki w bluzce i stanik. Byłaby od pasa w górę naga, ja wziąłbym lód do drinka i powoli smyrał jej sutki, następnie mój ciepły język wyruszyłby tropem lodu.... Zdjąłbym jej spódnicę i wsunął rękę pod majtki. Palcowałbym, a mój język sunąłby powoli w kierunku jej wzgórka. Zdjąłbym jej majtki i dobrałbym się do niego. Delikatnie zahaczałbym o jej drugą dziurkę i wszedł w nią, a następnie, gdy będzie już blisko szczytu, zmieniłbym pozycję, ułożył ją na brzuch i masując piersi, spenetrował od tyłu, dysząc w jej szyję z podniecenia....
Po wszystkim musielibyśmy szybko się ubierać, bo baca wołałby na kolację i pytał, czy nie chcemy spróbować jego wyrobów XD
Ech, rozmarzyłem się....