Mój facet uwielbia lizać cipkę, ale tylko ja sama potrafię doprowadzić sobie do orgazmu pieszcząc łechtaczkę. To co na nią działa zmienia się czasem w sekundę, w jednym momencie muszę ją docisnąć mega mocno, a za sekundę z kolei ledwo ją muskać. Chyba oboje byśmy stracili zapał, jeśli bym non stop dyrygowała "wolniej, szybciej, mocniej, lżej, kręć kólka, nie kręć"
a tak to on sobie ją smakuje jak chce i ile chce, a ja pozwalam mu na to bo na dojście w ten sposób nie mam parcia. Przez wiele lat sama się nią zabawiałam, ale brakowało mi innego rodzaju orgazmów. Teraz za to mam ich od pyty