Metoda badań naukowych zależy od dyscypliny, inne są w naukach ścisłych, a inne w naukach społecznych. Na dobrą sprawę, to że Ziemia jest kulą wynika z obserwacji, a nie z badania naukowego. Gdybyś poznał tajniki nawigacji, to byś wiedział, że tam przyjmuj się, że Ziemia jest płaska, bo to upraszcza szereg rzeczy. Gdy kupujesz plac pod budowę domu to też jesteś Płaskoziemcą, bo kupujesz pole wg wzoru a*b, a powinien być brany wzór na sferę.
Dewiacja jest to odchylenie od normy, w tym przypadku standardu społecznego. I z tej perspektywy cuckold jest dewiacją, tak samo jak onanizowanie się w autobusie. Jak dożyjemy czasów, że w "Klanie" dr Lubicz zaprosi kolegę, żeby ten posunął jego żonę jego oczach (i telewidzów), to będzie oznaczało, że zmienił się standard społeczny i przestało to być dewiacją. Tak jak stało się z noszeniem sukienek "mini".
W filozofii, jeśli za paradygmat uznasz prawo naturalne, to cuckold jest dewiacją, ale dla libertynów nie jest, bo mają w dupie prawo naturalne.
W seksuologi będziesz miał jeszcze inne podejście, bo tam operuje się pojęciem "zboczenie".
Podejście psychiatrów było wyłożone wcześniej.
Ok, a powiedz mi, kto tą normę społeczną ustala? Ja? A może Ty? Ale też może Magia2000?
Jeśli uznać by kinematografię za odbicie normy, to większość z nas uprawia coś co można uznać za dewiację, bo czy Ty w czasie i bezpośrednio po seksie cała owijasz się prześcieradłem, aby zupełnie nic swojemu partnerowi nie pokazać? A już seks analny, czy oralny z finiszem w ustach to dopiero dewiacja, bo nie jest pojawia się on niemal w żadnym filmie.
A już na pewno rzadziej, niż temat właśnie seksu grupowego czy cuckold właśnie

. Przykłady? Horror "X", "Nowość", "Trzy kobiety", "Nie ma ja w trójkącie", "Granice miłości", "Vera i przyjemności innych", a nawet "Miś" Bareji w scenie "Moja żona, Zofia" i wiele wiele innych.
W niektórych jest on epizodem, w innych wątkiem przewodnim. Zatem jeśli dana tematyka zaczyna być obecna w kinematografii, to uznajemy że staje się normą?
Zaraz pewnie padnie pytanie, czy chwalę się tym rodzinie i znajomym, skoro uważam to za normalne? Nie chwalę się, bo moi znajomi poza oczywistym faktem, że uprawiam seks ze swoją dziewczyną, nie są wtajemniczani w szczegóły mojego seksu, tak samo jak oni nie wtajemniczają mnie. Nie mam pojęcia którzy moi znajomi lubią seks analny i jak często i która znajoma lubi finał na twarz. Możliwe, że mam wśród znajomych osoby praktykujące swing lub cuckold tak jak ja, ale są to znajomości na takiej stopie, że szczegóły naszego seksu nie są tematem rozmów.
Badania jak bardzo rozproszeniowe są jakieś formy seksu grupowego, są bardzo nieprecyzyjne, bo takich badań robi się relatywnie mało, jak wszystkie takie badania mają formę jedynie deklaratywną, no i ta forma seksu jest chyba najbardziej intymną ze wszystkich (jak dziwnie by to nie zabrzmiało). Ale można znaleźć informacje o badaniach, mówiących że np. około 15% amerykańskich par choć raz spróbowało tej formy seksu.
Kto zatem ma monopol na określenie gdzie jest granica normy?
Jeśli popłynęlibyśmy w filozofowanie, to jeśli zdradę uznać za jakąś formę cuckold, bo w końcu ktoś odczuwa przyjemność i podniecenie uprawiając seks z kimś innym niż jego stały partner, to okaże się że cuckold jest praktykowany przez grube kilkadziesiąt procent par
