Są ludzie, którzy zdradzają, bo tak po prostu mają. Mogą mieć w domu wszystko o czym marzą. Od kobiety, po ciepłe posiłki, porządek i seks. Tyle, że oni ciągle chcą czegoś innego/ w ich głowie tego lepszego.
Na pewno tacy są. Niektórym po prostu ciągle za mało, i seks w domu im nie wystarcza, choćby i dla postronnego obserwatora wszystko wydawałoby się super.
Chodzi o to, że z takimi ludźmi najlepiej nie wchodzić w trwałe relacje - i nie lekceważyć sygnałów ostrzegawczych świadczących o ich skłonnościach do zdrady. Zetknąłem się ze stwierdzeniem, że wiele związków rozpadło się dlatego, że jedna ze stron zbagatelizowała właśnie takie ostrzegawcze sygnały, które były dostrzegalne praktycznie od początku, i idealizowała partnera.
Więc gdy piszesz:
Najczesciej powtarzana bzdura
to dopowiadasz sobie rzeczy, których nie wyraziłem ani nie miałem na myśli. Mój post w żadnym razie nie stanowił usprawiedliwienia dla zdrady. Tylko nakreślenie tła i kontekstu.
A moje stwierdzenie, że emocje są złym doradcą, odnosi się do tego, że po tym gdy jeden partner zdradził przedmówczynię, to ona stwierdziła, że w takim razie nie będzie już ufać nikomu, a nie tylko temu jednemu zdradzającemu.
Stwierdzenie "wszyscy mężczyźni są tacy sami" jest tak samo głupie i nieprawdziwe jak stwierdzenie "wszystkie kobiety są takie same".
Czy zgodziłabyś się - albo czy
@Nieśmiała zgodziłaby się ze stwierdzeniem, że wszystkie kobiety są takie same?