Jedynym, co kręci mnie u faceta jest kutas - masowanie go, lizanie, ssanie, ocieranie się nimi.
Cała reszta mnie kompletnie nie obchodzi - a zwłaszcza wszelkie przejawy czułości, typu: pocałunki czy przytulanie.
Żona zna moje preferencje i śmieje się, kiedy w TV leci "Brokeback Mountain", bo mówię że to pedalski film, już lepiej by sobie obciągali niż takie kizi-mizi.
Mam za sobą kilka-kilkanaście zabaw z jednym kumplem. Prezentuje podobne podejście. Piwo, jakiś pornos, kutasy w garść i zabawa. On też jest żonaty, podobnie jak ja szczęśliwie zakochany. Ot - czasem fajnie jest pociumkać siusiora, bez absolutnie żadnych emocjonalnych podtekstów.