Przecież nie samymi myślami o seksie człowiek żyje.A wiesz, ile tracisz?
Pojedynczy orgazm jest silnym, cudownym przeżyciem. Załóżmy, że jesteś singlem rok. Gdybyś myślał o seksie i się masturbował raz dziennie, to doświadczyłbyś boskiego uczucia rozkoszy 365 razy...
No jasne, ale od myśli się zaczynaPrzecież nie samymi myślami o seksie człowiek żyje.
Masz całkowitą rację i Twoje rady są świetne, by żyć w abstynencji. Ja zaś mówię - po co, skoro można dzięki masturbacji doświadczać regularnie rozkoszy.No właśnie...
Masturbacja to namiastka aktywności seksualnej, to autoerotyzm.Masz całkowitą rację i Twoje rady są świetne, by żyć w abstynencji. Ja zaś mówię - po co, skoro można dzięki masturbacji doświadczać regularnie rozkoszy.
Niby dlaczego namiastka?Masturbacja to namiastka aktywności seksualnej, to autoerotyzm.
Co rozumiesz przez to, że staje sie mniej celowa?
Gdyby tylko wszystkie czynnosci były tak jałoweBo nie trzeba już rozładowywać napięcia. Poziom testosteronu spada, onanizm staje się jałową czynnością.
Masz całkowitą rację i Twoje rady są świetne, by żyć w abstynencji. Ja zaś mówię - po co, skoro można dzięki masturbacji doświadczać regularnie rozkoszy.
Zgadzam się w 100%, chociaż w przypadku facetów nie rozumie tego nie tylko część kobiet, ale i część seksuologów starszej daty, którzy masturbację w związku uważają za dowód jakichś deficytów tegoż. Co do szukania dziewczyny, bo ktoś chce mieć seks - to chyba tacy hipokryci, co to w istocie traktują kobietę jako laskę z Roksy, ale z jakiegoś powodu [presja społeczna?] nie decydują się na tą drugą. Ja mam odwrotnie, szybko się przywiązuję emocjonalnie i w realu, inaczej niż w sieci, nie oddzielam pożądania od uczuć, a to też nie jest dobry start - zawsze może Cię olać, a Ty potem zostajesz z tym, winiąc za to co czujesz siebie [ja tak mam przynajmniej, nie jestem jakimś spierdolonym wykopkiem - incelem].Przede wszystkim, jeśli ktoś chce poznać dziewczynę, bo chce mieć seks, to nie jest to dobry start...
Nie traktujmy kobiet jako obiekty seksualne do zaspokajania naszych żądz. Seks w związku jest ważny i piękny, ale nie najważniejszy.
Dlatego masturbacja jest fajna nie tylko dla singli - w związku też jako uzupełnienie.
Zdaje się, ze akurat tutaj niewiele jest do zrozumienia.Zgadzam się w 100%, chociaż w przypadku facetów nie rozumie tego nie tylko część kobiet, ale i część seksuologów starszej daty, którzy masturbację w związku uważają za dowód jakichś deficytów tegoż...
Potwierdzam! Poza seksem są też obowiązki, a poza nimi jest tyle innych ciekawych rzeczy do robienia, że ma się co robić z czasem. Ja zerwałem z dziewczyną, która każdy nasz wspólny dzień zamieniała w seksualny maraton, przez co nawet filmu spokojnie nie szło obejrzeć. We wszystkim musi być umiar!Przecież nie samymi myślami o seksie człowiek żyje.
Jeżeli chcesz "mieć seks" a nie trzepac gruchę to musisz poznać dziewczynę lub chłopaka jak kto woli. Przynajmniej tak mi się wydaje. Jestem hetero i moje żądze są kierowane właśnie w stosunku do kobiet co jak na moje oko jest całkiem normalne.Przede wszystkim, jeśli ktoś chce poznać dziewczynę, bo chce mieć seks, to nie jest to dobry start...
Nie traktujmy kobiet jako obiekty seksualne do zaspokajania naszych żądz.
Absolutnie ciebie nie rozumiem. Zwłaszcza tego gdzie tu jest hipokryzja. Tak samo jak co w tym złego. Nie każda kobiera szuka partnera do związku. Jeżeli wzajemnie się pociągamy i mamy ochotę na seks to nie widzę w tym nic złego. Nigdy żadnej kobiecie nic nie obiecywałem. Dobrze nam się razem bawiło w klubie to zapraszam do mnie i jeżeli ma ochotę na seks że mną to bardzo chętnie. Jeśli nie to też spoko i bez spięć. Tak czy siak nie widzę w tym nic złego ani żadnej hipokryzji. Skoro mieliśmy na to ochotę i było nam dobrze jest to raczej opcja win-win bo każdy skorzystałCo do szukania dziewczyny, bo ktoś chce mieć seks - to chyba tacy hipokryci, co to w istocie traktują kobietę jako laskę z Roksy