U mnie dużo zależy od bodźców - jak nie myślę o kobietach, albo dzień minął mi intensywnie na innych rzeczach, albo nie jestem w nastroju, to nie mam potrzeby się masturbować (no, może czasami tak z przyzwyczajenia, bo np. pomaga zasnąć takie "rozluźnienie"). Ale to nie znaczy, że mam mały temperament - gdybym chciał, to mógłbym się "nakręcać" wyobraźnią, myślami, klipami, wnikliwym podpatrywaniem dziewczyn na ulicy... Nie pamiętam, ile wytrzymałem najdłużej. Jak jestem np. chory, to nie mam ochoty, więc tydzień na pewno. A może i bywały dłuższe przerwy, nie pamiętam.