Hmm... Nie wiem czy bardziej to zależy od wieku, czy od ogólnej kondycji. Przede wszystkim psychicznej. Z drugiej strony zdarzyło mi się zahaczyć brzuszkiem o samo dno mrocznych czeluści i ochoty wtedy nie ubyło
Choć niestety zdecydowanie spadła na ten czas średnia konkretów
Na pewno jest jakaś różnica w oczekiwaniach, ale czy w samej ochocie? U mnie chyba nie
Jak erotyzowałem pół świata dwadzieścia lat temu, tak robię to teraz. Nie wiem jak to wyglądało u innych, ale ja wchodziłem w ten świat z mocno nakreślonymi horyzontami, dlatego z czasem nie pojawiło się zbyt wiele nowych pobudek. Na pewno z latami zmieniły się częstotliwość i czas rozgrywki. Kiedyś od porozumiewawczego mrugnięcia okiem do finałowego podciągnięcia majtek, gdzieś za kuchennym blatem, mijało może pięć minut
Za to można było ponawiać temat kilka razy dziennie
Dzisiaj, tygodniowa norma z dawnych lat wystarczy nam na pół roku. Za to całe przedsięwzięcie - od niewinnego gilgotania stopy w trakcie filmu, do komisyjnej wymiany płynów w łożu małżeńskim - potrafi trwać dwie lub trzy godziny
Obie opcje mają wyłącznie zalety!