Szczerość nie oznacza dla mnie mówienia wszystkiego, co pojawia mi się w głowie. Przykładowo jeżeli podoba mi się kolega z pracy i odczuwam do niego pociąg seksualny to nie opowiadam o tym mojemu mężowi, ponieważ nie uważam, aby była to informacja, którą należy się dzielić w związku. To, że dostrzegamy seksualność innych osób i ona na nas działa to oznacza tylko tyle, że tą seksualność dostrzegamy. Jeżeli poszłabym krok dalej i zaczęła się umawiać na spotkania z tym kolegą, no to w pierwszej kolejności zapytałabym siebie o co mi chodzi? I tutaj w zależności od odpowiedzi podjęłabym jakieś kroki.
Staram się w pierwszej kolejności być szczera ze sobą, zaczynam od próby zrozumienia swoich emocji w związku ze swoim albo partnera zachowaniem. Potem w zależności od tego, co sobie uświadomiłam decyduję się na dalsze działania tj. pogadanie z mężem albo nie. Jak decyduję się pogadać, to staram się mówić o swoich odczuciach, myślach i emocjach w związku z jakąś sytuacją. Unikam, a przynajmniej się staram oceniania, wytykania komuś czegoś, mówienia, że ktoś ma się zmienić, zrzucania winy i odpowiedzialności itp.
I też staram się nie rozmawiać będąc w silnych emocjach. Czekam aż wróci mi jasność myślenia. Czasami się udaje, czasami nie. Ale staram się tego trzymać.
Jak jest jasność myślenia, mówię o swoich uczuciach, wtedy też ten przekaz jest strawny dla drugiej strony. Mniej delikatne komunikaty pojawiają się w silnych emocjach - tak to zauważyłam.
Podsumowując: szczerą rozmowę zaczynam od siebie - aby uświadomić sobie o co mi chodzi w danej sytuacji.
pozdrawiam forumowiczów, ciekawie się was czyta
Staram się w pierwszej kolejności być szczera ze sobą, zaczynam od próby zrozumienia swoich emocji w związku ze swoim albo partnera zachowaniem. Potem w zależności od tego, co sobie uświadomiłam decyduję się na dalsze działania tj. pogadanie z mężem albo nie. Jak decyduję się pogadać, to staram się mówić o swoich odczuciach, myślach i emocjach w związku z jakąś sytuacją. Unikam, a przynajmniej się staram oceniania, wytykania komuś czegoś, mówienia, że ktoś ma się zmienić, zrzucania winy i odpowiedzialności itp.
I też staram się nie rozmawiać będąc w silnych emocjach. Czekam aż wróci mi jasność myślenia. Czasami się udaje, czasami nie. Ale staram się tego trzymać.
Jak jest jasność myślenia, mówię o swoich uczuciach, wtedy też ten przekaz jest strawny dla drugiej strony. Mniej delikatne komunikaty pojawiają się w silnych emocjach - tak to zauważyłam.
Podsumowując: szczerą rozmowę zaczynam od siebie - aby uświadomić sobie o co mi chodzi w danej sytuacji.
pozdrawiam forumowiczów, ciekawie się was czyta