@Mouthshot wiem, że nie dbasz co ludzie myślą o Tobie. Już to wielokrotnie pokazałeś, w bardzo bezpośredni i pogardliwy sposób. Niestety lub stety żyjesz w społeczeństwie i dobrym zwyczajem jest zadbanie o w miarę możliwie dobry stan emocjonalny odbiorcy po uraczeniu go/ją swoją szczerością (choć w tym miejscu bardziej właściwym byłoby "Twoją subiektywną prawdą"). Nie musisz "owijać w bawełnę" swojej wypowiedzi, ale nie musisz używać przekleństw czy najostrzejszej dostępnej formy. Często łagodny przekaz zupełnie wystarcza. Nie podałeś w profilu ile masz lat, ale patrząc na sposób wypowiedzi (agresywny, arogancki, pogardliwy i skrajnie krytyczny) dałbym Ci pomiędzy 17, a 23 lata. Dopuszczam też opcję że jesteś starszy, ale bardzo zraniony czego nawet sam przed sobą możesz nie chcieć przyznać lub nie jesteś tego świadomy (o tym później). Więc jest to wiek, w którym powinieneś już powoli zaczynać poznawać takie terminy jak empatia czy szacunek względem drugiej osoby. Swoją drogą wspominałeś... pozwól, że Cię zacytuję:
Mi empatia również nie jest obca, ale nie jest i nie będzie mi żal jełopów, którzy doprowadzili się do tragicznego stanu na własne życzenie.
A teraz zestawmy to z Twoim pierwszym postem w tym temacie w którym koleżanka zapytała o poradę. Nie Twoją opinię na jej temat czy wszystkich "nieszczupłych", a o zwykłą poradę odnośnie pierwszego razu z chłopakiem.
Ja pierdolę, seks z otyłą to jedna z najgorszych rzeczy, jaka mi się przytrafiła...
Dostrzegasz tu choć odrobinę empatii względem autorki wątku? Albo w poście autorki jakąkolwiek informację, że na własne życzenie jest krąglejsza? Postępując empatycznie warto byłoby najpierw zapytać dlaczego taka jest. Może po tabsach jej się przytyło jak wielu kobietom? A może jest rocznikiem wybuchu w Czarnobylu i ma niedoczynność tarczycy lub porównuje się z mega szczupłymi dziewczynami z okładek i dlatego uważa, że jest trochę otyła (czyt. nie ma skóry naciągniętej na kości) - nie wiemy tego.
Dodatkowo czy Twoja opinia wniosła cokolwiek do tematu poza rozpętaniem kolejnej wojenki? Jeśli planujesz mnie w tym miejscu zaatakować, że w mojej wypowiedzi też nie było żadnej rady dla autorki to potwierdzę. W tym wątku nie, ale widząc jaki śmietnik się tu zrobił, napisałem jej PW. Dlaczego? Będąc trochę bardziej empatycznym postawiłem się w jej sytuacji. Nie czytałbym wątku, który skręcił totalnie w bagno i obrażają mnie, więc i nawet najwartościowsza rada mogłaby ugrzęznąć tutaj nieprzeczytana.
Nie odniosłem się do Twojej poprzedniej odpowiedzi na mój post. Ponieważ czekałem, aż wyjdzie w końcu Twój prawdziwy powód "ciskania gromami" po osobach otyłych, ale o tym za chwilę. Teraz odpowiem Ci na Twoje... zarzuty(?).
Nie uważam, że posiadam monopol na prawdę, ale widząc ludzi wokół i ich niedorzeczne zachowania dochodzę często do wniosku, że chyba jednak posiadam tajemną wiedzę.
Mógłbym to samo powiedzieć o oszczędnościach, zarządzaniu finansami i inwestycjach wśród otaczających mnie ludzi. Polacy w dużej mierze w tym zakresie są mocno zieloni. Ale czy od razu wszystkim mówię, że są debilami? Nie. Mam świadomość, że każdy z nas ma jakąś dziedzinę w której się specjalizuje, ale również inną w której jest niemalże niepełnosprawny. Może faktycznie posiadasz dużą wiedzę w dbaniu o siebie. Może po prostu lepiej analizujesz relacje pomiędzy przyczynami i skutkami w kwestii zdrowia/figury. Teraz można by pomyśleć o rozwinięciu umiejętności
nieagresywnej komunikacji. Z pewnością mocno zyskałbyś w oczach ludzi - nie ważne czy Ci na tym zależy czy nie - ale w razie gdybyś potrzebował w przyszłości pomocy, z pewnością miałbyś większe szanse na jej uzyskanie.
Środek to równowaga, a równowaga to szczupłość. Ja właśnie jestem szczupły.
Zakładasz więc, że sylwetki dzielą się na chude (np. anorektyczne), szczupłe, następnych poziomów nie ma i otyłe? Ciekaw jestem jak byś ocenił moją sylwetkę BMI 24.2 - gruby i ulany? A może mięśnie tyle ważą? Zwróć uwagę na błędy poznawcze. Czytając lub słysząc o jednej cesze, nasza gadzia część mózgu odpowiedzialna za szybkie reakcje często podsuwa nam pierwsze skojarzenia, które niekoniecznie muszą pokrywać się z prawdą. Warto czasem odrzucić pierwsze skojarzenie i pomyśleć nad pułapkami w które mógł wpaść nasz umysł.
Grube kobiety nie nadają się do seksu, a ich rozmiary to potwierdzają, o czym mówiłem wyżej: z grubymi zrobisz kilka rzeczy, a ze szczupłymi zrobisz wszystko ze względu na ich kształty i niewielki ciężar oraz ogólną formę fizyczną. Pukałem grubą i szczupłe i zawsze wybiorę szczupłą!
Seks z otyłą laską to jest kurwa dramat bez gadania: wygląda to jak wygląda, ruszyć się nie potrafi. Tragedia!
Ciekawa teoria... Angela White, Natasha Nice, Adaline Star, Payton Preslee, Eva Nyx, Codi Vore - żadna z nich nie jest szczupła, wyglądają IMO bardzo dobrze i też fajnie się ruszają. Co prawda porno to nie życie, ale nawet żeby nagrać porno muszą się ruszać. Tutaj właśnie pojawia się luka w Twoim postrzeganiu kobiet. Niektóre z nich na pierwszy rzut oka można nawet powiedzieć, że otyłe np. Natasha Nice w najnowszych nagrywkach na PH. Ale czy źle się ruszają? To kwestia mięśni, doświadczenia i chęci. Może warto zastanowić się nad własnym zaangażowaniem?. Zadałbym sobie więc w tej sytuacji pytanie, czy partnerka ma powód by odwzajemnić zaangażowanie. Oczywiście może też być kobieta (historia zna takie przypadki) które w łóżku są leniwe, ale ich figura nie ma nic wspólnego z "łóżkową pracowitością".
Poruszyłeś w którymś ze postów, że z otyłymi nie zrobisz pionowego 69 lub innych fikuśnych pozycji. Ok, Tobie może to przeszkadzać, ale zupełnie nie bierzesz pod uwagę osób które np. nie lubią 69 czy to pionowego czy poziomego. Jako przykład mogę podać Ci siebie i większość moich byłych partnerek, jeśli nie wszystkie. Zwyczajnie ciężko nam było się skupić na dawaniu właściwej przyjemności drugiej osobie i zarazem czerpaniu przyjemności w tych pozycjach.
Daruj sobie tę dziecinadę. Nikogo z imienia i nazwiska nie obrażam, ani nie sieję propagandy przeciwko jakiejkolwiek nacji. Powiedziałem tylko szczerą prawdę wynikającą z moich i nie tylko doświadczeń, że seks z otyłymi to dramat, a jeśli kogoś to zabolało to już jego problem. Mnie boli ludzka głupota znajdująca się wokół, ale nie grożę ani nie straszę kogokolwiek jakimś banem czy inną bzdurą.
Tutaj po raz kolejny wychodzi Twój stosunek do zasad które sam zaakceptowałeś podczas rejestracji. Nazywając zasady na które wszyscy się zgodziliśmy "dziecinadą". Tak samo zasad netykiety i poszanowania czyichkolwiek praw. Bądź zwykłej kultury osobistej...
Ciekawe, że wypisałeś z powyższego punktu tylko aspekty wygodne dla Twojej narracji. Pominąłeś zupełnie:
- "Nie obrażaj" (samo mówienie o osobach otyłych w negatywny sposób jest obraźliwe, bo dotyka większą grupę społeczną, dodatkowo dyskryminuje jak chociażby cytując Ciebie z powyżej
"Grube kobiety nie nadają się do seksu")
- "Nie umieszczaj treści obraźliwych lub oszczerczych względem innych użytkowników" (nikt nie napisał, że muszą być wymienione z imienia, nazwiska czy pseudonimu, tym bardziej generalizując obrażasz większą ilość osób)
- "głoszących poparcie dla [...] dyskryminacji" (choćby hejtując otyłych - mało tego, dodatkowo jest to działanie stygmatyzujące)
Powtórzę, powiedziałeś "
swoją prawdę" - czy szczerą to tylko Ty wiesz - choć forma pozostawia wiele do życzenia. Natomiast z prawdą jest jak z majtkami. Dobrze jest ją mieć, nie wciskać jej każdemu kogo spotkasz na ulicy, a odsłaniać przed tymi których to interesuje. Dodatkowo użyłeś ciekawego zabiegu psychologicznego
argumentum ad verecundiam powołując się na "
wynikającą z moich i nie tylko doświadczeń". Problem w tym, że przejrzałem wszystkie dotychczasowe posty w tym wątku i nie znalazłem ani jednego postu, który byłby zbieżny z Twoją narracją. Może znasz kogoś kto również ma podobne zdanie do Twojego, lecz nam tutaj jest ta osoba nieznana, a więc argument ma niską wartość w dyskusji.
Odnośnie "straszenia i czy grożenia banem czy inną bzdurą"... Nigdzie nie groziłem Ci, a nie straszyłem. Jedynie zacytowałem regulamin, by uświadomić Cię jak łamiesz zasady które zaakceptowałeś i liczyłem na choć niewielką zmianę w tonie Twoich późniejszych postów, jak widać bezskutecznie.
[...]a jej dyktatorska metoda działania w partnerstwie wyszła dopiero z czasem i mimo to przy niej trwałem, bo naiwnie wierzyłem iż mogę ją z tego wyleczyć. Nie wyleczyłem, bo jak ktoś szują jest to szują pozostanie, a zawdzięczam jej wyłącznie zmarnowany czas i utwierdzenie się w przekonaniu, że nie pozwolę się ustawić i że nie na tym polega zdrowa relacja. Teraz to już przeszłość.
Doszliśmy więc do clue problemu. Z doświadczenia mogę Ci napisać że sam przerobiłem coś podobnego. Z tą różnicą, że przez lata byłem negatywnie nastawiony i odrzucałem wszystkie kobiety o tym samym imieniu co partnerka, która zrobiła mi krzywdę. Na każdej następnej dokonywałem projekcji (termin z psychologii) cechy tej pierwszej. Zaryzykuję stwierdzenie, że Ty możesz dokonywać projekcji cech swojej na wszystkich krąglejszych kobietach. Warto się z tym zmierzyć, bo później życie jest łatwiejsze. Aspekt próby "wyleczenia" partnerki też mi jest znany czy dyktatury. Pierwszy jest powiązany z syndromem "miłego faceta", a drugi z nieumiejętnością stawiania granic w relacji, a więc w gruncie rzeczy też problem "miłego faceta". Polecam gorąco książkę:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5038757/nie-mily-facet-meskie-spojrzenie-na-milosc-seks-i-zwiazki , dostępna też w formie audiobooka w audioteka.com jeśli nie lubisz czytać jak ja
Odnośnie wartości z relacji to czasu nie straciłeś, zyskałeś:
- doświadczenie życiowe które każdy z nas nabywa w relacjach
- wytrwałość, bo próbowałeś jej pomóc (efekt w tej kwestii nie jest tak ważny co sama cecha, którą później możesz wykorzystać w wielu sferach życia)
- samopoznanie (wiesz jak nie chcesz być w przyszłości traktowany przez kobietę)
- odporność na manipulacje (z dyktaturą często idzie manipulacja)
- na koniec myślę, że najważniejsze - wiesz, że czasem warto wcześniej zakończyć relację niż trwać w niej zbyt długo
Z autopsji wiem, że zazwyczaj takie manipulacyjne relacje są pierwszymi u mężczyzn (w tym miejscu disclaimer - historia toczy się jak w dalszej części, gdy trafisz na specyficzny typ kobiety). Poznajesz pierwszą kobietę, chciała być z Tobą w związku, jesteś podniecony, że w końcu po tak długim czasie (naście pierwszych lat życia) "masz" tą pierwszą dziewczynę, więc wiele jej wybaczasz, przymykasz oko na jej krzywe akcje, bo w gruncie rzeczy nie chcesz być... snów sam... ona to dostrzega i zaczyna wykorzystywać. A później możemy użyć tego co w powyższym Twoim cytacie.
Zalecam: więcej dystansu.
Kija w d
pie nie mam, a przynajmniej sprawdzając kilka minut temu nie miałem