Ale to nie ja mam problemy z otyłością i muszę z tego tytułu popierdalać do lekarzy, jebusie.
Do tych krzykliwych pojebańców bym strzelał jak do tarczy, bo kaczkom ani innym zwierzakom bym krzywdy nie zrobił. Jednak pomijając krzykaczy: problem otyłości to potężna zagwozdka, która nie uderza tylko w beczkowozy. Przykład: koleś chodzi z piękną laską, ale ta z czasem się roztyła i mimo próśb swojego chłopaka nie chce ona czegokolwiek z tym zrobić. Takich sytuacji jest od chuja! No i jak to nazwać jak nie psychicznym terrorem?! Ludzie to idioci i przyzwalają na takie rzeczy, dlatego potem jest tyle nieszczęścia.
Tu nie ma co owijać w bawełnę tylko trzeba z pełną świadomością mówić głośno: nie dla otyłości a tak dla szczupłości i zdrowego trybu życia!