Przede wszystkim my bardzo pragnęliśmy ślubu, planowaliśmy go już po 2 latach znajomości.Po slubie byliśmy szczęśliwi, że możemy siebie mieć 24 h na dobę. Wszystko robiliśmy razem, byliśmy jeszcze bardziej nierozłączni niż przed ślubem, cieszyliśmu się że jesteśmy ze sobą "legalnie". Zaczęło się psuć tak powolutku gdzieś rok po slubie( pierwsze poważniejsze kłótnie). A co do tego,że piszesz o odpoczynku od siebie to ja ten tekst usłyszałem właśnie teraz, tuż przed jej wyprowadzką. A przed ślubem widywaliśmy się codziennie od 15 do 23 i wtedy nic jej nie przeszkadzało. Takie rzeczy ,że nie może zrobić tego czy owego koleżankom miały miejsce 2 lata po poznaniu się, ale wtedy postawiłem jej pytanie kto jest ważniejszy : koleżanki czy ja, no i wybrała mnie. Nie martw się i się nie denerwuj. Może nie jest jeszcze gotowa do tego, abyście zamieszkali razem. Porozmawiajcie ze sobą spokojnie, nie rób nic pod wpływem chwili. Za jakiś czas porusz ponownie ten temat i się nie upieraj. Przez upór między innymi też u nas się zepsuło, bo moja żona jest osobą upartą , która nawet jak coś z nią się ustali to zrobi po swojem. Na pewno będzie dobrze. Trzymaj się i pozdrawiam. Aha , czy oboje jesteście zdecydowani na małżeństwo? Pisałeś o oświadczynach, prawda? Jeśli tak to nie ma mocnych i tak zamieszkacie razem. ( <- to raczej oczywiste w tym przypadku )