Ale jak to możliwe biorąc pod uwagę twoją hipotezę? Przecież nie powinno być napalonych gości(a już na pewno nie w milionowych ilościach) skoro wszędzie pełno jest też chętnych(a wręcz nachalnych) kobiet.
Nie rozumiesz albo udajesz, że nie rozumiesz. Jest całe mnóstwo napalonych gości, ale na krótką przygodę, a najlepiej na jednorazowy seksik, a nie żeby wpuścić do swojego życia kobitę i realizować jej fantazje o domku, dzieciaczkach, wizytach u mamusi, wczasach, ukróceniu chodzenia mężusia na piwko etc. Tymczasem to właśnie takich kobitek jest zatrzęsienie, chętnych zaś na krótką przygodę, zwłaszcza wśród tych już dojrzałych, jak na lekarstwo. Z facetami zaś jest dokładnie odwrotnie. Stąd napięcie, o którym mowa.
Dziewczyna im młodsza, tym bardziej skłonna do niezobowiązujących relacji - bo ciekawa, jak to jest, bo chce się wyszumieć, bo uważa, że jeszcze ma czas, bo nie zdaje sobie sprawy z tego, że za wszystko w życiu trzeba płacić itd. Najwięcej przekonanych o swojej niezależności jest wśród starszych nastolatek i młodszych dwudziestek. A potem, kiedy okazuje się, że nie będzie się wiecznie młodą, pojawiają się pierwsze oznaki starzenia, koleżanki bliższe i dalsze powychodziły za mąż, a rodzina nieśmiało zaczyna dopytywać się o "chłopca" - skokowo narasta panika i gorączkowe szukanie kandydata na domek i dzieci. Jednocześnie wymagania maleją, więc ci, na których dziesięć lat wcześniej nawet by nie spojrzała, stają się wysoce pożądanym materiałem na męża.
U facetów jest dokładnie odwrotnie. W wieku mniej więcej 19-25 są najbardziej skłonni do związania się z kimś na poważnie, bo najwięcej w nich romantycznej wiary w ideał kobiety i miłość na całe życie. Ale jeśli uda im się przetrwać te lata w stanie kawalerskim, to potem, kiedy się wyszumią, a jednocześnie zaznają kobiecego ciosania kołków na głowie, ograniczania własnej aktywności, bo "Marek, ja się nudzę, na weekend musimy jechać do moich rodziców, ile można jeździć na rowerze" itd. - wtedy sto razy się zastanowią nie tylko, zanim powiedzą "tak", ale nawet zanim zgodzą się na tak zwane bycie razem na próbę.
Tyle jeżeli chodzi o ludzi z tak zwaną czystą kartą. Do tego dochodzi bowiem kwestia kobiet z przeszłością i facetów po przejściach. Kobieta po rozwodzie, z dzieciakiem, rozpaczliwie szuka kandydata (żeby nie powiedzieć brutalnie: frajera), który ogarnie ją i jej pamiątkę po wielkiej miłości (którą tatuś niechętnie zabiera na co drugi weekend). A w ogóle najlepiej jak szybko dorobi jej jeszcze jednego lub dwóch zakładników, żeby groźba alimentów dobrze wybiła mu z głowy jakieś fantasmagorie o wyplątaniu się z tej miłości. Tymczasem facet po rozwodzie i z dzieciakiem, na którego buli alimenty i którego raz na jakiś czas musi zabierać na weekendy i podrzucać do swojej matki, wie już dobrze, czym pachnie wielka, romantyczna miłość i opowieści o dwóch połówkach tego samego jabłka, więc jak ognia unika wchodzenia w jakiekolwiek niejasne relacje.
Stąd w sieci tabuny facetów szukających przygody, zaś w realu masy starszych i młodszych dojrzałych kobitek szukających partnera, który je ogarnie.