Myślę, że Ameryki nie odkryję jak powiem, że pojmowanie "skok w bok" jest zupełnie inne dla kobiety i mężczyzny. Ba, nawet pomiędzy facetami opinie będą różne. Ale wypowiem się z perspektywy faceta, faceta w długoletnim małżeństwie, faceta którego Żona miała epizod "skok w bok" i faceta który tego chciał (tylko błagam, nie oceniajcie, nie potępiajcie - tak już mam). Chciałem, aby Żona miała innego partnera. . Pewnie nie jestem wyjątkiem, aż tak odosobnionym jak się to może wydawać, który chce aby Żona poszła do łożka z innym. Jesten facetem, który ma fetysz lub fantazję (zwła jak zwał) aby partnerka czy żona, miała kochanka innego niż stały partner. W tej sytuacji, pojawia się emocja zazdrości. Moją ekstremalnie nieprzekraczalną granicą, która definiuje zazdrość jest emocjonalne zaangażowanie się w drugą osobę. Przygodny seks nie wywołuje we mnie fali zazdrości. Dla mnie to tylko kilka chwil spędzonych w relacji damsko - męskiej, gdzie obie strony doskonale wiedzą po co się właśnie spotakały i mają świadomość, że jest to tylko przelotna przygoda bez dalszego finału nie. I tak też podochdzę do tematu "skoku w bok" mojej Żony - zero zazdrości o no-name faceta. Za to w sferze seksualnej, mam wulkan pozywnych i podniecających doznań. Sam fakt, że Żona to zrobiła spontanicznie i nawet mi o tym opowiedziała wywołuje u mnie miły dreszcz. Oczywiście, nie raz i nie dwa dawałem jej wyraz tego, że ma moje zielone światło w sytuacji gdyby nadażyła się taka okazja (pewnie gdyby nie moje zapewnienia to do niczego by nie doszło). Zaznaczam, że nie wymuszałem na niej żadnej presji, że ma to zrobić

.
Jak Żona podchodzi do zdrady kontrolowanej? Myślę i z naszych rozmów wnioskuję, że ma koktajl różnych uczuć: od moralniaka, przez obojątność po miłe wspomnienia związane z seksem. Najciekawsze jest to że zarówno ja jak i Żona w pewnym momencie skupiliśmy się na tym, że to ja nie czuję zazdrości w kontekście "skoku w bok". I może się to wydawać dziwne czy wręcz niebywałe - jak to związek bez zazdrości? Ale ja na tyle ufam Żonie, na tyle ją znam i na tyle tworzymy mocny związek, że jej przygoda z innym facetem nic nie w nas nie zmienia. Dla mnie to fajny temat do nakręcenia się w czasie seksu. A dla niej? Hmmm, nie odnoszę wrażenia, że żałuje - ale jak sama twierdzi nie chce tego powtórzyć.
Dobijajac do brzegu. Uważam, że temat zdrady kontrolowanej może się udać jedynie w przypadku gdy związek jest mocny i pada szczera deklaracja jednej ze stron, że daje zielone światło na skok w bok

.