Ja uwielbiam wylizywać małżonkę. Na szczęście ona też to lubi
Choć ostatnio muszę uważać, by w grze wstępnej się za bardzo nie rozpędzać, bo nie dość, że dochodzi, a jak to jest późny wieczór, to może nie mieć ochoty na więcej, a dwa, jak tak dochodzi (ostatnio) bez wypełnia pochwy moją osobą, to mówi, że jej się tak mięśnie napinają, że ją lekko boli i woli dochodzić na mnie. W ogóle mineta to najszybszy i najpewniejszy u nas sposób, żeby ona doszła. Choć nieraz pamiętam, że lizałem tak długo, że już mnie szczęka i język bolały a orgazmu nie było
było trzeba zmienić pozycję
Co do zapachu, to zapach muszelki zwyczajny uwielbiam. Jak ma okres smakuje inaczej, nie przeszkadza mi to. najmniej fajnie, jak jesteśmy w 69 i nieraz (rzadko) chyba sobie 2. dziurki nie domyje, tego zapachu za bardzo nie lubię, ale nic nie mówię, i robię swoje. Pewno byłbym w stanie jej obie dziurki wylizać i byłyby czyste, ale ona mi na to nie pozwala. Niejmniej to mały dyskomfort, który mnie nigdy nie zniechęca. Jak mam więcej siły, to lubię przerwać zwyczajny stosunek na trochę oralu, żeby potem wrócić do zwyklejszej penetracji. Czym dłużej tym lepiej
Żona po kilku latach też coraz bardziej polubiła pieścić moją pałkę i rękami i ustami/językiem. Nigdy się nie brzydziła, ale jakoś jej na początku do tego nie ciągnęło, ale jak jesteśmy w 69 to zawsze chwyta i liże, a i jak poproszę, żeby tylko ona "pracowała" to też nie ma nic przeciwko.
W ogóle ja to bym wszystko jej wylizał, stopy, oczy, szyję, piersi, pośladki, uszy, tylko musi być nieźle napalona, by mi się tak dawała wylizywać wszędzie, bo wcześniej to nie lubi być śliniona.
Jak robię minetę, to zaczynam delikatnie, powoli, liżę od pochwy do wzgórka łonowego i spowrotem, trochę urozmaiceń też, possać każdą wargę. lekko w pochwie. ale z czasem całym szerokim językiem góra i dół, szeroko i daleko. Nigdy się nie skupiam na samej łechtaczce, choć mogę na początku koło niej delikatnie zakrążyć. Staram się prócz łechtaczki jak największoą powierzchnię ciała naraz pieścić.