Wszystko zależy od typu i dopasowania pasa cnoty. Kiedyś nosiłem CB-3000 i to było piekło. Nie dało się z tym chodzić wygodnie ani spać. Okrągły ring i plastikowe bolce dźgające w podbrzusze przy każdym siadaniu, wymyślił chyba sadysta. Wytrzymywałem w tym maksymalnie półtora tygodnia. W końcu to dziadostwo pękło. Teraz mam chińską podróbkę markowego stalowego pasa cnoty, bardzo dopasowaną, wykonaną porządnie i wygodną. Niemal tego nie czuć, kiedy się chodzi. Od biedy można jechać na rowerze, tylko trzeba uważać na wybojach. Śpi się też wygodnie. Ogólnie im dłużej nosisz pas cnoty, tym ciało bardziej się do niego przyzwyczaja. Ja noszę go już na stałe, jak ustaliliśmy z żoną. Ściąga mi go co dwa tygodnie do dokładnego mycia oraz w razie potrzeby na seks.
A z żoną to tak. Seks się kończy natychmiast po tym, jak żona ma orgazm. Jeśli chce, że bym w nią wszedł członkiem, co dzieje się bardzo rzadko, muszę wycofać się przed wytryskiem, a ją doprowadzić do orgazmu w inny sposób. Czasem mam tylko w niej być i nie poruszać się, a ona zaciskając cipkę na mnie, dochodzi. Jest to trudne, ale już się nauczyliśmy. Po wszystkim muszę wrócić do klatki sam niezaspokojony. Długo trwa zanim mi opadnie, czasem muszę obejrzeć jakiś film, żeby podniecenie opadło i dopiero wtedy wracam do klatki. Zwykle podczas seksu jestem w pasie cnoty, a żonę doprowadzam ustami i palcami, bywa że dildem.