• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.
  • Cytuj tylko wtedy, gdy to konieczne. Aby odpowiedzieć użytkownikowi, użyj @nazwa_użytkownika.

Kiedy zaczynasz myśleć o zdradzie...

Mężczyzna

Shiro

Biegły Uwodziciel
Odpaliła się, a jej to pewnie nie ma kto zdradzać nawet. Dziwna istota, nie zgłaszajcie jej, bo bana dostanie, a śmieszna jest. Można przy kawie poczytać.
 
Mężczyzna

Metalhorsie

Seks Praktykant
Kobiety zdradzaja, gdy już jest bardzo, bardzo źle w związku, gdy już się całkowicie poddają, gdy wykorzystały już wszystko co można było zrobić. Jest to wyraz ratowania siebie, zadbania o swoje potrzeby w sytuacji gdy stały partner ma je w dupie. Zdradzają bo nie mają możliwości wyjść z tego stałego związku, a żeby całkiem nie zwariować chwytają się romansu, żeby mieć choć namiastkę szczęścia. Kobiety zdradzają bo już nie kochaja stałego partnera, gdy mają głód miłości i chcą dzięki romansowi nakarmić się choć trochę. Miłość karmi się byle czym, a miłość do kochanka to już są resztki resztek ze stołu. Generalnie ujowa sytuacja.
Z yym poczatkiem nie do konca sie zgodze. Mialem lata temu zwiazek, gdzie laska niby zakochana we mnie, a co wyjazd, albo wsiadala na portale spolecznoaciowe typu fotka, to zagadywala do typow vo do biejwypisywali i niejednego potem obsluzyla. Jak mi powiedziala: po prostu mi odjezdza na punkvie kogos i mam go chwilowo w glowie, nie zebym nie chciala byc z toba.
Rozeszlismy sie, bo to bylo chore. Raczej ma taka kurewska mentalnosc, bo majac meza i dzieci, puszczala sie z trenerem z silowni. Gruby temat...
 
Mężczyzna

Metalhorsie

Seks Praktykant
Stoję ramię w ramię z Tobą Bro:cool:;)
To prawda co piszecie. Ja tylko dodam, że czy się to komu podoba, czy nie - to działa w dwie strony.

Napiszę z punktu widzenia faceta, ja już to pisałem wcześniej - jeśli poprzez ponad 10 lat małżeństwa mamy seks traktowany jako "odrabianą pańszczyznę", dwie pozycje seksualne na krzyż po ciemku pod kołdrą, kiedy każda propozycja urozmaicenia - i nie, że od razu jakieś seksy grupowe - to jest narzekanie, że tak to nie, bo dzieci wejdą, bo to bo tamto, jeśli seks z żoną przypomina przysłowiowe "piłowanie kłody" i tak dalej, a każda próba szczerej rozmowy jest zbywana... No to niestety. Facet będzie szukał potwierdzenia gdzie indziej.

A teraz można po mnie "jechać", że solidarność plemników☺️
Tyle co wlasnie zakonczylem zwiazek z kobieta. Przy ostatniej awanturze nagle mi wyjechala, ze od 3 lat seksu nie bylo. Ale jesli notorycznie bylo to samo, czyli ja mialem za zadanie ja bawilzyc, potem rozlozenie nog, final, dokonczenie jej jezykiem a fo tego ani na rozgrzewke ani po wszystkim nawet lodzika nie bylo, moje wielokrotne propozycje by sprobowac innrj pozycji byly jak grochem o sciane, to po prostu masakra. Rutyna zabija
 
Mężczyzna

nasycony

Cichy Podglądacz
Jasne, bywają trudne momenty. Kłótnie. Ciche dni. Zmęczenie. Rutyna. Życie. Każde małżeństwo ma swoje wzloty i upadki. Ale to są właśnie te chwile, kiedy się testuje, ile ta przysięga naprawdę znaczy. Bo przysięga to nie jest poezja z sali ślubów. To jest zobowiązanie na każdy zwykły dzień. Na dzień, kiedy ci się nie chce. Kiedy masz pokusę. Kiedy życie kopie po jajach.
Seks to jest najłatwiejsza rzecz na świecie do zdobycia. Naprawdę. Wystarczy trochę chemii, kilka kliknięć, parę drinków — i już. Ale bliskość, zaufanie, historia, to że ktoś zna twoje wszystkie wady, słabości, twój wkurw i twoje marzenia — i mimo tego nadal z tobą jest — to jest cholernie wyjątkowe.
I teraz mam to wszystko zaprzepaścić dlatego, że gdzieś pojawiło się chwilowe pożądanie? Że jakaś nowa osoba powie mi dwa miłe słowa i poczuję się atrakcyjny? Serio? To nie jest żadna odwaga, żaden „męski instynkt”. To jest tchórzostwo. Ucieczka. Egoizm w najczystszej postaci.
Jeśli coś się psuje między nami — to naprawiam. Jeśli mnie coś boli — gadam. Jeśli mi czegoś brakuje — mówię jej. Bo ona jest moją drużyną. Nie wrogiem.
A zdrada to nie jest żaden błąd. To jest decyzja. Decyzja, żeby zniszczyć czyjeś bezpieczeństwo, poczucie wartości, serce. A potem jeszcze oczekiwać, że jakoś to będzie.
Ja wolę raz na jakiś czas przegrać bitwę w domu, ale wygrać całe małżeństwo. Wolę być czasem wkurwiony, czasem pogubiony — ale zawsze po tej samej stronie, co moja żona.
Może to banalne, może staroświeckie — ale dla mnie prawdziwa siła to wierność. Bo jak ktoś ucieka do nowej dupy, zamiast zmierzyć się z problemem, to jest tylko pozorem faceta.
I żeby nie było — u nas też nie zawsze jest różowo. Seks po tylu latach to nie jest ciągły fajerwerk jak na początku. Też czasem mam kryzys. Też zdarzają się momenty, kiedy po prostu nie iskrzy. Ale zamiast szukać iskry gdzieś indziej — rozpalamy ją na nowo razem.
Przestałem się bać szczerości. Zacząłem z nią rozmawiać o swoich fantazjach, o rzeczach, których byśmy może kiedyś nie spróbowali, bo „nie wypada”, bo „co ona sobie pomyśli”. A okazało się, że moja żona ma wyobraźnię większą niż myślałem 😄 I że jak się o tym mówi normalnie, otwarcie — to można przeżyć rzeczy, które jeszcze bardziej nas zbliżają.
I wiecie co? Jestem z tego bardzo dumny. Że nie dałem się ponieść chwilowej emocji. Że nie poszedłem na łatwiznę i nie szukałem potwierdzenia własnej wartości w ramionach obcej kobiety. Że przez te wszystkie lata ani razu jej nie zdradziłem — nawet myślami nie pozwalam sobie odpłynąć za daleko, bo wiem, co mam w domu.
Może ktoś powie, że jestem naiwny, staroświecki albo że życie jest za krótkie na wierność. A ja powiem tak: życie jest właśnie za krótkie, żeby niszczyć relację, która jest dla ciebie fundamentem. Wolę codziennie zasypiać obok kobiety, która zna mnie lepiej, niż ja sam siebie — niż budzić się obok kogoś przypadkowego i udawać, że nic się nie stało.

I tyle ode mnie.
 
Kobieta

D'Arc

Erotoman
@nasycony nie można rozpalić iskry bez chęci tej drugiej strony. Tak samo z rozmową - nie da się jej prowadzić gdy druga osoba nie chce rozmawiać. Są sytuacje, gdy tej drugiej stronie jest dobrze i nie widzi problemu w tym, że małżeństwo jest dla niej w istocie wspólokatorstwem. Jest całe mnóstwo takich małżeństw, w których facet zdobył żonę, ma dzieci, karierę i zajmije się wyłącznie samym sobą. Seksu nie potrzebuje bo jest porno, spędzanie czasu z żoną nie jest tak atrakcyjne jak treści w internecie, gry lub seriale na netflixie itd. Myślisz, że dlaczego 3/4 pozwów rozwodowych składają kobiety? Właśnie dlatego, że ich mężowie nie widzą problemu w tym, że nie okazują miłości swoim żonom. Ale sorry, takie życie nie działa na dłuższą metę - bo kobieta bez czucia się kochaną umiera w środku. Niektórym facetom taki stan wspólokatorstwa odpowiada. A potem są wielce zdziwieni, że żona w wieku 40-50 lat wystąpiła o rozwód, wtedy najczęściej tłumaczą sobie w najbardziej obrzydliwy sposób, że jej "odbiło na stare lata".
Poza przypadkami nimfomanek raczej nie sądzę, żeby kobieta kochająca faceta go zdradzała - to jest naprawdę akt bycia na dnie beznadziei.
 
Mężczyzna

nasycony

Cichy Podglądacz
@D'Arc dzięki za ten ciekawy punkt widzenia — masz rację, bez obu stron nic się nie da uratować. Jeśli jedno się stara, a drugie ma wszystko gdzieś, to człowiek może wypruwać sobie żyły a i tak uderzy głową w mur.
Ale ja właśnie dlatego napisałem o decyzji.
Bo nawet jeśli ktoś jest w związku, w którym od dawna brakuje czułości, seksu, rozmowy… to nadal ma wybór:
1. porozmawiać szczerze jeszcze raz, nawet jeśli boli
2. pójść na terapię, spróbować ostatnich narzędzi
3. a jeśli naprawdę już nie ma czego ratować — zakończyć związek uczciwie

A zdrada?
Zdrada niczego nie leczy. Ona tylko dokłada nową ranę do już istniejącej. Każdy ma prawo się wypalić. Każdy może czuć się niekochany. Ale nikt nie ma prawa odbierać drugiej osobie poczucia bezpieczeństwa, tylko dlatego, że sam nie umie sobie poradzić z emocjami.
I tym chyba się różnimy jako ludzie — jedni uciekają, a drudzy biorą odpowiedzialność.
 
Kobieta

Soulmate86

Biegły Uwodziciel
Nigdy nie myślałam o zdradzie. Niezależnie od tego czy w związkach był kryzys, byłam w związku na odległość, co wiązało się z brakiem bliskości, seksu, byłam x razy na imprezie pijana, wyposzczona, po kłótni i rwana przez obcych.
Już nie wspomnę o zwykłym braku seksu, nieudanym seksie i kiedy już wiedziałam, że związek powoli się kończy.

NIGDY.

Raz, że nie uważam zdradę za rozwiązanie problemu, dwa nie pozwoliłaby mi na to moja moralność i lojalność. Trzy; jestem z zasady przeciwniczką zdrady i krzywdzenia innych.
 
Kobieta

D'Arc

Erotoman
@nasycony
Kolejna rozmowa raczej nie ma sensu, jeżeli tej drugiej stronie jest dobrze. Tak samo terapia, taki ktoś nie widzi problemu więc na terapie nie pójdzie. Odejść - tak, jeśli ma się wsparcie w rodzinie lub jest się w stanie samodzielnie (a jak są dzieci to jeszcze z dziećmi) wynająć mieszkanie i/lub się utrzymać - wtedy można się rozstawać. Dużo kobiet nie ma takiej komfortowej sytuacji. Ile zniesiesz lat bez miłości w takiej sytuacji - 2, 4, 10, 15, 20? Takie kobiety zdradzają, bo ile można żyć bez żadnej namiastki miłości? Także nie bądźmy tacy zero-jedynkowi, w takiej sytuacji jaką opisałam powyżej, jest się w potrzasku i nie istnieje żaden dobry wybór.
 
Mężczyzna

nasycony

Cichy Podglądacz
@Soulmate86
Szacunek dla Ciebie za to, co napisałaś. Dokładnie o to mi chodziło — nie że zawsze jest łatwo, nie że w związkach nie ma kryzysów, tylko że mamy wybór.
Można być w dołku, można być wkurzonym, można czuć się samotnym nawet obok własnej osoby… ale dalej decydujemy, czy zranimy kogoś, kto nam zaufał.
Zdrada nie naprawia relacji.
Zdrada tworzy drugie dno problemu.
I tak jak napisałaś — lojalność, nawet wtedy kiedy jest ciężko, to prawdziwa miłość i prawdziwa siła charakteru.
 
Mężczyzna

nasycony

Cichy Podglądacz
@D'Arc
Masz rację — są sytuacje, kiedy jedna osoba walczy o związek, a druga już dawno się w nim „ułożyła” jak w hotelu z pełnym wyżywieniem. I wtedy rozmowy czy terapia faktycznie nic nie zmienią, bo do tanga trzeba dwojga.
Masz też rację, że wiele kobiet nie ma szans po prostu spakować walizek i zacząć od nowa. Finansowo, rodzinnie, emocjonalnie — to ogromny mur. I ja to rozumiem. Naprawdę. Ale zrozumienie jeszcze nie oznacza, że zdrada staje się czymś okej.
Zdrada może być desperacką ucieczką…
ale nadal jest ucieczką przez czyjeś serce.
Można ją psychologicznie wytłumaczyć, ale trudno moralnie usprawiedliwić. Bo zdradzając, nie wychodzisz z piekła — tylko zabierasz kogoś ze sobą.
Dlatego mówię: jeśli związek naprawdę umiera, jeśli druga strona już dawno przestała widzieć w nas partnera — najuczciwsze wyjście to zakończyć tę historię bez dodatkowych krzywd. Nawet jeśli to jest trudne. Nawet jeśli trzeba się na to długo przygotować.
Nie jestem zero-jedynkowy. Widzę szarości.
Ale w tej szarości zdrada zawsze zostawia czyjś świat w czerni.
 

Podobne tematy

Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry