No można było się odwiedzać, z tego co pamiętam, to ona przyjeżdżała do internatu w niedzielę po południu. Jakoś zawsze udawało się uprosic panie z portierni żeby wpuściły kolegę na chwilę. W pokoju wiadomo, smyranko, lizanko, palcóweczka, robótki ręczne itd. Aż któregoś razu - z tego co pamiętam, to była jej inicjatywa, zrobiliśmy to. To był pierwszy raz dla nas obojga, chociaż ona była już trochę doświadczona, miała jakiegoś tam chłopaka wcześniej, ja byłem zielony.