Nie do końca ten temat ale wrzuce tutaj. Mi ostatnio pewna osoba ( bardzo inteligentna ale chora psychicznie, bo jedno absolutnie nie wyklucza drugiego ) przedstawiła wizje świata bez miłości która według tej osoby wyglądała mniej więcej tak :
Miłość, seks i związki nie powinny istnieć. Ludzie nie powinni łaczyć się w pary ani zakładać rodzin tylko żyć jako pojedyńcze wrogie sobie jednostki które się wzajemnie zwalczają. A jedyna interakcja między nimi to morderstwa. Dżungla. Jak w filmie "Noc Oczyszczenia" tylko że 365 dni w roku. I nie w grupach czy gangach tylko każdy sam.
Miłość, seks i związki nie powinny istnieć. Ludzie nie powinni łaczyć się w pary ani zakładać rodzin tylko żyć jako pojedyńcze wrogie sobie jednostki które się wzajemnie zwalczają. A jedyna interakcja między nimi to morderstwa. Dżungla. Jak w filmie "Noc Oczyszczenia" tylko że 365 dni w roku. I nie w grupach czy gangach tylko każdy sam.