Łoho! Podejrzewam, że pytający miał na myśli coś innego niż to co napisał, ale odniosę się literalnie, bo tak mi bardziej pasuje
Pruderyjnych akcji to ja mam na koncie całą masę! Przytoczę jedną, bo wydaje mi się zabawna
Umówiłem się ze znajomą z pracy, że odbiorę ją z imprezy firmowej, na którą sam się nie wybrałem z jakiegoś powodu. Miałem lekką obsuwę i chwilę na mnie czekała, a że siąpiło lekko i zawiewało, to schowała się pod wiatą przystanku. Kiedy wsiadła do auta, słusznie porobiona, od razu rzuciła, że dobrze, że w końcu jestem, bo już jest cała mokra
Przeprosiłem za spóźnienie i zapewniłem, że szybko będzie w domu. Powiedziała mi, że nie śpieszy się jej, bo mąż jest na robocie
Potem zaczęła mi biadolić, że szkoda, że mnie nie było, bo nie miała z kim tańczyć. Musiałem jej wyjaśniać, że moja obecność nic by nie zmieniła, bo ja i taniec to są dwie proste równoległe - żadnych punktów stycznych. Przez pół drogi dalej ubolewała nad tym jaka jest mokra, po czym ni z gruchy ni z pietruchy, że ma ochotę na takie "chiacho z dziurką"
Najlepiej lukrowane
Nie widziałem innej opcji, jak podrzucić ją do McDonalda na donuta
Zjadła bez entuzjazmu i dała odwieźć się pod blok, przypominając po drodze jeszcze raz, że mąż na robocie
Może nie pruderia w czystej postaci, ale jednak
Co do wstydu, to trochę mam alergię na tę emocję. Jest fatalna i unikam jak ognia. W temacie seksualności w ogóle nie widzę na nią miejsca - przynajmniej wobec siebie - o ile nie wyrządza się komuś szkody, lub przykrości. Nieśmiałość, owszem - wstyd, paskudztwo. To jest jedna z gorszych rzeczy jakie mogą człowieka spotkać.