Wszyscy skupiają się na jakimś drugim, albo i trzecim dnie, a może u OP'a jest lipa z higieną i partnerkę wykręca na myśl o zabawie z bydlakiem śmierdzielem
Inna kwestia - po co było ładować się w małżeństwo z kimś z kim nie ma się kompletnie dopasowania w seksie, a jednocześnie jak sam OP wskazuje ten seks jest dla niego istotną częścią egzystowania.
Dla mnie wyjście jest jedno - szczera rozmowa z partnerką. Siadacie i otwarcie mówie o swoich potrzebach, blokadach, obawach. Po wszystkim szukacie jakiegoś kompromisu. Po wszystkim (i/lub jeżeli partnerka nie jest otwarta na tego typu rozmowe, chociaż to byłaby naprawdę duża lampka ostrzegawcza dla związku jeżeli nie potraficie rozmawiać o swoich oczekiwaniach w relacji) tak jak
@D'Arc powiedziała - robisz się fizycznie bierny - czekasz na inicjatywę z jej strony. Jak zobaczysz, że po pół roku do roku tych zbliżeń nie ma, albo jest ich dalej ekstremalnie mało to chyba lepiej wtedy się rozejść i każde niech szuka swojego szczęścia takiego jakim je postrzega.