Ja czekam z wypiekami na taką technologię (w rozsądnej cenie), gdzie będę mogła wirtualnie przejść się odstrzelona z mężem do gry w swingers clubie i sobie poużywać z innymi na jego oczach

zdrady nie było, bo to tylko pixele, a orgazm zapewni mi sprzęt (jakaś magiczny przekaźnik podłączany do czaszki), a za każdym awatarem jakaś prawdziwa osoba będzie stała, więc potrzeba różnorodności też zaspokojona. Piękne to będą czasy, taki technologiczny szach-mat nad panującą monogamią