Zdrada bardzo podnieca. Inaczej nikt by nie zdradzał... Pozostaje jednak kwestia etyczna.
Niezależnie od płci, każdy z nas, w swoim życiu ma taką sytuację, gdy poczuje pożądanie, porozumienie, zauroczenie, takie jak przed laty ze swoim obecnym partnerem / partnerką. Wtedy stajesz przed wyborem: zachować się jak zwierzę i ulegając popędom sk***ić się. Czy być jednak wierny ideałom, przysiędze i wykazać się lojalnością.
Dlatego ja nie zdradzam. I tego samego oczekuje od żony.
Wiele pisze się jakie to fajne. Nikt jakie to egoistyczne. Jak niszczy to życie tej zdradzanej osobie. Jedyny akceptowalny rodzaj zdrady to zdrada kontrolowana, inaczej to zwykłe kurestwo.