Zawsze jak trafiam na opis problemu związanego z małym członkiem to przypomina mi się sytuacja z dawnych lat. Spotkałam faceta, który intrygował mnie swoim dystansem do kobiet. Byłam atrakcyjna, mogłam onieśmielać. On nie był bogiem ale miał w sobie tą fajną męskość i zadatki na dominantora.
Dobrze się rozumieliśmy, znajomość zaczęła przeradzać się w związek.. do momentu kiedy nie zdecydowaliśmy się na seks. Pamiętam ten moment do dziś. Jego penis we wzwodzie cały mieścił się w mojej dłoni. Myślę, że mógł mieć 7cm długości i 2,5cmm średnicy. Był sztywny ale zdecydowanie mniejszy niż standardowe penisy w spoczynku.
Byłam skrępowana robiąc mu loda, penetracja była całkowicie niewyczuwalna.
Zostawiłam go bez słowa wyjaśnienia. Byłam młoda, nie wiedziałam jak się zachować. Mam z tego powodu wyrzuty. A może dobrze, że nie powiedziałam wprost?