Około 11,5 roku. Skąd wiem tak dokładnie? Mój ojczym (właściwie to formalnie tylko mąż mamy, ale wychowywali mnie razem od ok. 6 roku życia) był obcokrajowcem i przywiózł stamtąd taką książkę edukacyjną. W Polsce wtedy nie do pomyślenia, za komuny jakby mu znaleźli na granicy to by zamknęli jak za bibułę, chyba musiał jakoś przemycać, bo to było po stanie wojennym, 1986 rok
Ale rodzice wychowywali mnie tak bardzo nowocześnie (nigdy mi tylko nie powiedzieli, dlaczego właściwie nie wyjechaliśmy do ojczyma, tylko on został tutaj, im jestem starsza tym bardziej to dla mnie niepojęte, a oboje już nie żyją, więc nie zapytam). Ale wracając do tematu - sama odkryłam, że dotykanie się po waginie (bo mama nazywała wszystko jak trzeba, bez żadnych cipciulek, dziureczek i innych takich) jest przyjemne. I jak powiedziałam o tym mamie (!) to niedługo potem, na 12 urodziny dostałam tę książkę. Oczywiście nie była po polsku, ale z pięknymi kolorowymi ilustracjami, resztę przetłumaczyła mi mama. Tam było dosłownie wszystko, ale na poziomie nastolatka, żadna pornografia. O ile pamiętam to musiała być jakaś wersja dla dziewczynek, bo były m.in. rysunki pieszczącej się kobiety, ale nie było faceta. O chłopcach było mniej, ale z bardzo realistyczną ilustracją penisa. Inna sprawa, że dla mnie nic nowego, bo rodzice nie ukrywali nagości. Koleżanki potem przychodziły oglądać (książkę, nie ojczyma i nie moją masturbację
) - gdyby ich rodzice wiedzieli, to by im nogi z tyłka wyrwali, a ksiądz poprawił...