Znowu wraca przeświadczenie, że kobieta daje, mężczyzna bierze. Dobry seks nigdy nie jest bezinteresowny bo mam z niego tyle samo rozkoszy, a czasem może nawet i więcej niż facet.
Bo to jest częste podejście u kobiet. Nie tylko słyszałem to na portalach, ale też znajoma mówiła, że rozumie takie podejście. Zawsze jest to argumentowane w podobny sposób:
1) Kobieta potrzebuje więcej czasu, musi się ładnie ubrać, umalować, uczesać, itp. A facet nawet nie musi się za bardzo starać.
2) To facetowi zależy bardziej na seksie, a nie kobiecie. Bo kobieta np. będzie mieć dużo większą satysfakcję z zabawy z samą sobą niż facet.
3) Kobiety się szanują, wysoko się cenią, znają swoją wartość, są lepiej wykształcone od mężczyzn. Sam seks im nie wystarczy, bo to często dla nich jakaś ujma na honorze. Co innego związek, tam to jest głębsze. Ale luźny seks to tylko seks, a one nie chcą się czuć jak lalka do ruchania. Więc mają dość konkretne wymagania, żeby coś więcej z tego mieć.
4) Skoro mają chętnych, to czemu nie łączyć przyjemnego z pożytecznym i mieć coś z tego seksu poza "włożeniem i wyciągnięciem" przez faceta.
Itp.