Widzę, że też jesteś zazdrosny.
Zazdrosny byłem za dzieciaka, gdy koleżanka zaczynała rozmawiać z innymi kolegami więcej niż ze mną
W przypadku relacji opartej na uczuciach to kwestia zwykłego bycia fair. Gdy jestem z kobietą, a zaczepiają mnie inne kobiety to i owszem, podbudowuje moje ego, lecz mam świadomość, że chcę być z nią więc nawet nie daję innym sygnałów, że mogłoby coś być poprzez odwzajemnienie zainteresowania czy flirt.
Analogicznie uważam, że jest ze strony kobiety. Jeśli kocha to nie wychodzi sama czy z koleżankami na imprezy zbyt mocno "wydekoltowana" czy w mini bez majtek kręcąc z facetami. Rzecz jasna nie popadajmy w skrajności i nie wyobrażajmy sobie kobiety ubranej jak zakonnica czy inna muzułmanka
Mam tak samo jak ty, tylko wydaje mi się, że opisujesz sytuację, kiedy takie zachowania partnerki nie były skonsultowane z Tobą. Ja tak to sobie wyobrażam. Byłem w takiej sytuacji. Być może inaczej byś do tego podchodził, gdybyście wcześniej ustalili, że dziś ona w barze flirtuje z innymi, a ty to obserwujesz. Miałbyś wtedy kontrolę i większe poczucie bezpieczeństwa. A najlepiej gdybyście ustalili, że możesz powiedzieć stop i przerwać tą zabawę w dowolnym momencie.
Dokładnie tak, mam na myśli poszukiwanie atencji u wszystkich mężczyzn już od samego początku relacji. Niestety w moich rocznikach jest cała masa kobiet, które nie miały ojca lub nie zostały w dzieciństwie odpowiednio zaopiekowane emocjonalnie przez ojców, przez co teraz poszukują za wszelką cenę męskiej atencji by podbudować swój system wartości. Z takiej kobiety stabilnej partnerki na dłużej nie będzie, dopóki sama nie zaopiekuje się tą pustką lub ew. jej partnera, lecz raczej będzie to relacja typu "daddy" - przerabiałem to raz i nigdy więcej...
Poza tym, trzeba patrzeć na staż związku. Być może rzeczywiście pary z długim stażem mogą sobie pozwolić na pewną stymulację ich pożycia, ale jeśli dzieje się tak na początku relacji, to przerąbane, bo nie zdążyło się jeszcze wytworzyć poczucie zaufania do tej drugiej osoby.i zazdrość niszczy związek jeszcze w zarodku.
Dokładnie tak. Nie wykluczam, ale na pewno nie w pierwszych latach związku. Czytałem jakiś czas temu na SF wątek o parze która to uskuteczniała i brzmiało ciekawie, choć w moim przypadku nie skończyłoby się na trójkącie z dodatkowym/ą mężczyzną czy kobietą. Jeśli już to parą - czy to obok siebie czy ewentualnie na zamianę.
Od razu włączyłaby się u mnie rywalizacja o kobietę, porównywanie się i ciekawość.
Czy on się jej bardziej podoba, a jeśli tak to dlaczego? Czy będzie się z nim bzykać inaczej niż ze mną? Czy da jej większą przyjemność?
A jeśli by wygrał....To mogłoby to pobudzić mój wigor i chęć do lepszego jej zaspokajania w seksie sam na sam.
Dał jej 2 orgazmy, to ja dam jej 3
Coś w tym stylu.
Gdyby wygrał to mógłbyś po prostu stracić partnerkę i wyrzucać sobie do końca życia, że zgodziłeś się na takie "testy męskości". Już z niejednym takim mężczyzną miałem kontakt i żaden nie mówił, że było fajnie.
Doskonale rozumiem potrzebę męskiej rywalizację, bo sam bardzo lubię ją uskuteczniać lecz nie w łóżku, a na polu biznesowym.
IMO traktowanie kobiety jako "przyrząd pomiarowy" do porównania kto jest lepszym kochankiem to okradanie jej z podmiotowości.
Poza tym partnerka może pobudzać Twój wigor na wiele innych sposobów, jak również Ty ją - kwestia rozmowy i wspólnego ruszenia wyobraźni