Dzień dobry !
Strasznie się cieszę, że znowu jestem pośród Was .
Jak wiecie pracuję jako sprzedawczyni w sklepie z wyrobami z wielbłądziej wełny. Jednak tydzień temu zupełnie nieoczekiwanie zostałam nianią. Od pewnego czasu wieszaki i półki w naszym sklepie zaczęły świecić pustkami. Przestały dochodzić dostawy z Egiptu od naszego najlepszego dostawcy. Ów kupiec ku rozpaczy szefowej w ogóle przestał odbierać telefony. Nad naszym sklepem pojawiło się widmo upadku. Moja szefowa jest kobietą czynu i wobec tego oświadczyła, że osobiści poleci do Egiptu, aby sprawdzić co się stało. Być może poszuka nowych dostawców wielbłądzich wyrobów. Wymyśliła, że pod jej nieobecność ja zajmę się jej domem i będę opiekować się dziećmi a w sklepie zostanie jako sprzedawczyni tylko Aneta . Sklep miał mieć w tym czasie skrócone godziny otwarcia a mnie i Anecie szefowa obiecała ekstra premię za nietypową pracę.
W ubiegłym tygodniu w poniedziałek szefowa wyruszyła w podróż do Orientu a ja wprowadziłam się do jej domu. Z tą nianią to napisałam nieco na wyrost.. Dzieci szefowej były już duże. Była to dwunastoletnia Antonina i jej starszy osiemnastoletni brat Marcin. Tosia okazała się cudowną dziewczynką. Uwielbiała czytanie książek oraz pobyt w internetowym świecie. Ode mnie oczekiwała, że nie będę jej przeszkadzać i nic więcej. Marcin oczekiwał ode mnie w zasadzie tego samego. Wysypiał się do południa, potem coś zjadał i znikał. Nie stwarzał jednak kłopotów. Kiedy zaniepokojona jego długimi nieobecnościami , dzwoniłam do niego, zawsze grzecznie odbierał telefon , meldował co robi i kiedy mniej więcej wróci do domu. Oczywiście zaraz na początku jak to młody mężczyzna zaznaczył, kto jest w domu samcem alfa. Kiedy po pierwszej nocy w domu szefowej we wtorek w południe jadłam w salonie z Tosią drugie śniadanie , Marcin raczył zejść na dół prawie nago. W łazience na piętrze wziął prysznic i przepasawszy lędźwie maleńkim ręcznikiem wybrał się na dół , aby napić się soku pomarańczowego z lodówki. No i tak się jakoś dziwnie złożyło, że ten ręczniczek z niego spadł i Marcin pokazał się w pełnej okazałości. Trzeba przyznać, że był bardzo przystojnym młodym mężczyzną o pięknie wyrzeźbionym ciele i mnie zdecydowanie przypominał "Dawida" Michała Anioła z tą różnicą, że Dawid ma malutkiego ptaszka a Marcina natura hojnie obdarowała wielkim, grubym, prostym, lekko zadartym w górę prąciem i jądrami jak dwie bilardowe kule i w dodatku w chwili, kiedy ręcznikowa kurtynka opadła owo prącie było w stanie silnej erekcji a przy okazji zobaczyłam, że całość - łącznie ze wzgórkiem łonowym - jest pięknie ogolona i pozbawiona owłosienia. Jestem przekonana, że Marcin dokonał owej prezentacji specjalnie ale udał, że było to przypadkowe zdarzenie, jęknął "o jejku" i zwiał na górę do swojego pokoju. Nie powiem, że ten widok nie zrobił na mnie wrażenia. Kiedy tego dnia wieczorem w swoim pokoju masturbowałam się przed snem leżąc już wygodnie w gościnnym łożu, to przed oczami miałam Marcinowego penisa i moja wyobraźnia podpowiadała mi, że wbija się nim do mojej pochwy. Myśl ta działała na mnie bardzo podniecająco.
Troszku się rozpędziłam i widzę, że w moją opowieść wkradło się nieco bałaganu. Dodam zatem dla wyjaśnienia, że w ubiegły poniedziałek "moje dzieci" zaczęły ferie zimowe . Ponadto jeśli idzie o dom szefowej, to była to znajdował się on na obrzeżach miasta w dzielnicy willowej. Na piętrze swoje osobne sypialnie mieli Tosia i Marcinek i była tam również dla nich łazienka. Na parterze zaś znajdował się duży salon połączony z barem i aneksem kuchennym, sypialnia szefowej, pokój gościnny, który zajęłam oraz druga łazienka.
Przez pierwsze kilka dni nic ciekawego się nie działo. Tosia i Marcin w zasadzie nic ode mnie nie oczekiwali. Dbałam tylko o to, aby lodówka była pełna i dla siebie i Tosi robiłam posiłki. Marcin posilał się poza domem albo sam, tym co znalazł w lodówce. W pobliżu domu szefowej był Lidl i Biedronka i chodziłam do tych sklepów na przemian. Prosiłam Tosię, aby mi towarzyszyła, bo dzięki jej podpowiedziom mogłam kupować to, co lubiła ona i Marcin.
W sumie naprawdę nie miałam wiele do roboty i nudziłam się jak mops. Zabrałam się za pisanie opowiadania na forum pt. "Pod balkonem w Weronie" . Z czterech stron wkrótce zrobiły się 24 i myślałam, że jak mi tak dobrze będzie szło, to na Wielkanoc będę je mogła opublikować i strasznie mnie to kręciło, co na jego temat powie Indragor. W przerwach wskakiwałam na sekskamerki. Z uwagi na obecność w domu "dzieci", nie mogłam robić normalnych transmisji. Właziłam tam tylko po to, aby chwilę pogadać z moimi najwierniejszymi fanami. W nagrodę za wierność raz na czas zupełnie gratis pokazywałam im cycki .
No i tak to zleciało aż do piątku. Wtedy Marcin zapytał, czy nie mam nic przeciwko temu, aby w sobotę wieczorem urządził małą imprezę. Chciałam się dowiedzieć , co wtedy z Tosią. Okazało się, że chłopak miał już wszystko zaplanowane. Tosia miała przenocować u swojej serdecznej przyjaciółki kilka domów dalej, co jak się okazało, zdążył już załatwić z jej mamą. W tej sytuacji wyraziłam zgodę, no bo czemu nie. Powiedziałam, ja na jedną noc wyniosę się do siebie, aby czuli się swobodnie. Na buzi Marcina zobaczyłam wtedy autentyczne rozczarowanie. Okazało się, że liczył na to, że na tej jego imprezie będę pełniła rolę "pani domu", jak się górnolotnie wyraził. Miłe to było, to się zgodziłam. Aczkolwiek nie ukrywam, że czułam, iż kryje się za tym jakiś podstęp.
W sobotę wieczorem przyszli dwaj koledzy Marcina z jego maturalnej klasy Michał i Maciek oraz dwie koleżanki Sylwia i Sandra. Impreza polegała głownie na jedzeniu pizzy, piciu piwa i głupim gadaniu ale ogólnie miło było aczkolwiek trochu nudno. W pewnej chwili chłopcy wymyślili, że zrobimy sobie wybory miss wieczoru. Ku mojemu zaskoczeniu dziewczyny się na to bez problemu zgodziły no to i ja się nie sprzeciwiłam. Jako pierwsza wystartowała Sylwia. Była to śliczna dziewczyna z długimi włosami w kolorze pszenicy , piękną buzią i rozmarzonymi oczami. Miała tak zwane rubensowskie kształty czyli lekką nadwagę, co wyrażało się tym, że miała dość grube ramiona, duże piersi, wielką pupę i grube uda . Tym niemniej wyglądała pięknie i ponętnie. Popełniła jednak jeden błąd. Nie umiała się ubrać. Włożyła na siebie czarną sukienkę mini w kształcie tuby, w wersji hiszpańskiej z odkrytymi ramionami i bez rękawów, zapinaną z przodu na suwak i o dwa numery za ciasną. Wyglądała w niej jak świąteczny baleron. Na materiale odcinała się każda fałdka tłuszczu na boczkach. Lekko a może nawet bardzo zawstydzona Sylwia zaczęła przechadzać się po salonie a widzowie mówili, czego oczekują. No czego mogli oczekiwać ? Na początek padła propozycja, aby pozbyła się sukienki. Potem biedactwo musiało zdjąć biustonosz a następnie pozbyć się dość sporych majtek. Wtedy Marcin powiedział , aby obróciła się do nas tyłem, stanęła w rozkroku i zrobiła skłon do przodu. Sylwia uczyniła to ale to Marcin nie był zadowolony i kazał jej bardziej rozszerzyć nogi. Kiedy tak się stało, polecił, aby położyła dłonie na pośladkach i je rozchyliła. Ukazała się nam śliczna , różowa cipka pokryta tu i ówdzie kropelkami świecącej wilgoci będącej skutkiem podniecenia. Potem zawstydzona Sylwia usiadła naga obok nas na sofie obok Michała. Michał objął ją prawą ręką i zaczął głaskać po prawym sutku. Nie był jednak jakoś tym mega zainteresowany. Głaskał ją tak, jak się pieści pieska. Sylwia średnio go interesowała, bo przyszedł czas na występ Sandry.
Strasznie się cieszę, że znowu jestem pośród Was .
Jak wiecie pracuję jako sprzedawczyni w sklepie z wyrobami z wielbłądziej wełny. Jednak tydzień temu zupełnie nieoczekiwanie zostałam nianią. Od pewnego czasu wieszaki i półki w naszym sklepie zaczęły świecić pustkami. Przestały dochodzić dostawy z Egiptu od naszego najlepszego dostawcy. Ów kupiec ku rozpaczy szefowej w ogóle przestał odbierać telefony. Nad naszym sklepem pojawiło się widmo upadku. Moja szefowa jest kobietą czynu i wobec tego oświadczyła, że osobiści poleci do Egiptu, aby sprawdzić co się stało. Być może poszuka nowych dostawców wielbłądzich wyrobów. Wymyśliła, że pod jej nieobecność ja zajmę się jej domem i będę opiekować się dziećmi a w sklepie zostanie jako sprzedawczyni tylko Aneta . Sklep miał mieć w tym czasie skrócone godziny otwarcia a mnie i Anecie szefowa obiecała ekstra premię za nietypową pracę.
W ubiegłym tygodniu w poniedziałek szefowa wyruszyła w podróż do Orientu a ja wprowadziłam się do jej domu. Z tą nianią to napisałam nieco na wyrost.. Dzieci szefowej były już duże. Była to dwunastoletnia Antonina i jej starszy osiemnastoletni brat Marcin. Tosia okazała się cudowną dziewczynką. Uwielbiała czytanie książek oraz pobyt w internetowym świecie. Ode mnie oczekiwała, że nie będę jej przeszkadzać i nic więcej. Marcin oczekiwał ode mnie w zasadzie tego samego. Wysypiał się do południa, potem coś zjadał i znikał. Nie stwarzał jednak kłopotów. Kiedy zaniepokojona jego długimi nieobecnościami , dzwoniłam do niego, zawsze grzecznie odbierał telefon , meldował co robi i kiedy mniej więcej wróci do domu. Oczywiście zaraz na początku jak to młody mężczyzna zaznaczył, kto jest w domu samcem alfa. Kiedy po pierwszej nocy w domu szefowej we wtorek w południe jadłam w salonie z Tosią drugie śniadanie , Marcin raczył zejść na dół prawie nago. W łazience na piętrze wziął prysznic i przepasawszy lędźwie maleńkim ręcznikiem wybrał się na dół , aby napić się soku pomarańczowego z lodówki. No i tak się jakoś dziwnie złożyło, że ten ręczniczek z niego spadł i Marcin pokazał się w pełnej okazałości. Trzeba przyznać, że był bardzo przystojnym młodym mężczyzną o pięknie wyrzeźbionym ciele i mnie zdecydowanie przypominał "Dawida" Michała Anioła z tą różnicą, że Dawid ma malutkiego ptaszka a Marcina natura hojnie obdarowała wielkim, grubym, prostym, lekko zadartym w górę prąciem i jądrami jak dwie bilardowe kule i w dodatku w chwili, kiedy ręcznikowa kurtynka opadła owo prącie było w stanie silnej erekcji a przy okazji zobaczyłam, że całość - łącznie ze wzgórkiem łonowym - jest pięknie ogolona i pozbawiona owłosienia. Jestem przekonana, że Marcin dokonał owej prezentacji specjalnie ale udał, że było to przypadkowe zdarzenie, jęknął "o jejku" i zwiał na górę do swojego pokoju. Nie powiem, że ten widok nie zrobił na mnie wrażenia. Kiedy tego dnia wieczorem w swoim pokoju masturbowałam się przed snem leżąc już wygodnie w gościnnym łożu, to przed oczami miałam Marcinowego penisa i moja wyobraźnia podpowiadała mi, że wbija się nim do mojej pochwy. Myśl ta działała na mnie bardzo podniecająco.
Troszku się rozpędziłam i widzę, że w moją opowieść wkradło się nieco bałaganu. Dodam zatem dla wyjaśnienia, że w ubiegły poniedziałek "moje dzieci" zaczęły ferie zimowe . Ponadto jeśli idzie o dom szefowej, to była to znajdował się on na obrzeżach miasta w dzielnicy willowej. Na piętrze swoje osobne sypialnie mieli Tosia i Marcinek i była tam również dla nich łazienka. Na parterze zaś znajdował się duży salon połączony z barem i aneksem kuchennym, sypialnia szefowej, pokój gościnny, który zajęłam oraz druga łazienka.
Przez pierwsze kilka dni nic ciekawego się nie działo. Tosia i Marcin w zasadzie nic ode mnie nie oczekiwali. Dbałam tylko o to, aby lodówka była pełna i dla siebie i Tosi robiłam posiłki. Marcin posilał się poza domem albo sam, tym co znalazł w lodówce. W pobliżu domu szefowej był Lidl i Biedronka i chodziłam do tych sklepów na przemian. Prosiłam Tosię, aby mi towarzyszyła, bo dzięki jej podpowiedziom mogłam kupować to, co lubiła ona i Marcin.
W sumie naprawdę nie miałam wiele do roboty i nudziłam się jak mops. Zabrałam się za pisanie opowiadania na forum pt. "Pod balkonem w Weronie" . Z czterech stron wkrótce zrobiły się 24 i myślałam, że jak mi tak dobrze będzie szło, to na Wielkanoc będę je mogła opublikować i strasznie mnie to kręciło, co na jego temat powie Indragor. W przerwach wskakiwałam na sekskamerki. Z uwagi na obecność w domu "dzieci", nie mogłam robić normalnych transmisji. Właziłam tam tylko po to, aby chwilę pogadać z moimi najwierniejszymi fanami. W nagrodę za wierność raz na czas zupełnie gratis pokazywałam im cycki .
No i tak to zleciało aż do piątku. Wtedy Marcin zapytał, czy nie mam nic przeciwko temu, aby w sobotę wieczorem urządził małą imprezę. Chciałam się dowiedzieć , co wtedy z Tosią. Okazało się, że chłopak miał już wszystko zaplanowane. Tosia miała przenocować u swojej serdecznej przyjaciółki kilka domów dalej, co jak się okazało, zdążył już załatwić z jej mamą. W tej sytuacji wyraziłam zgodę, no bo czemu nie. Powiedziałam, ja na jedną noc wyniosę się do siebie, aby czuli się swobodnie. Na buzi Marcina zobaczyłam wtedy autentyczne rozczarowanie. Okazało się, że liczył na to, że na tej jego imprezie będę pełniła rolę "pani domu", jak się górnolotnie wyraził. Miłe to było, to się zgodziłam. Aczkolwiek nie ukrywam, że czułam, iż kryje się za tym jakiś podstęp.
W sobotę wieczorem przyszli dwaj koledzy Marcina z jego maturalnej klasy Michał i Maciek oraz dwie koleżanki Sylwia i Sandra. Impreza polegała głownie na jedzeniu pizzy, piciu piwa i głupim gadaniu ale ogólnie miło było aczkolwiek trochu nudno. W pewnej chwili chłopcy wymyślili, że zrobimy sobie wybory miss wieczoru. Ku mojemu zaskoczeniu dziewczyny się na to bez problemu zgodziły no to i ja się nie sprzeciwiłam. Jako pierwsza wystartowała Sylwia. Była to śliczna dziewczyna z długimi włosami w kolorze pszenicy , piękną buzią i rozmarzonymi oczami. Miała tak zwane rubensowskie kształty czyli lekką nadwagę, co wyrażało się tym, że miała dość grube ramiona, duże piersi, wielką pupę i grube uda . Tym niemniej wyglądała pięknie i ponętnie. Popełniła jednak jeden błąd. Nie umiała się ubrać. Włożyła na siebie czarną sukienkę mini w kształcie tuby, w wersji hiszpańskiej z odkrytymi ramionami i bez rękawów, zapinaną z przodu na suwak i o dwa numery za ciasną. Wyglądała w niej jak świąteczny baleron. Na materiale odcinała się każda fałdka tłuszczu na boczkach. Lekko a może nawet bardzo zawstydzona Sylwia zaczęła przechadzać się po salonie a widzowie mówili, czego oczekują. No czego mogli oczekiwać ? Na początek padła propozycja, aby pozbyła się sukienki. Potem biedactwo musiało zdjąć biustonosz a następnie pozbyć się dość sporych majtek. Wtedy Marcin powiedział , aby obróciła się do nas tyłem, stanęła w rozkroku i zrobiła skłon do przodu. Sylwia uczyniła to ale to Marcin nie był zadowolony i kazał jej bardziej rozszerzyć nogi. Kiedy tak się stało, polecił, aby położyła dłonie na pośladkach i je rozchyliła. Ukazała się nam śliczna , różowa cipka pokryta tu i ówdzie kropelkami świecącej wilgoci będącej skutkiem podniecenia. Potem zawstydzona Sylwia usiadła naga obok nas na sofie obok Michała. Michał objął ją prawą ręką i zaczął głaskać po prawym sutku. Nie był jednak jakoś tym mega zainteresowany. Głaskał ją tak, jak się pieści pieska. Sylwia średnio go interesowała, bo przyszedł czas na występ Sandry.