Udawanie orgazmu
- Rozpoczęty przez japo40
- Rozpoczęty
Tak, zdarzało się gdy byłam gdzieś w okolicach 20stki. Z różnych powodów, ale główne dwa to: chciałam sprawić partnerowi radość albo gdy seks się niemiłosiernie przeciągał i chciałam to szybciej zakończyć.
Dość szybko jednak zrozumiałam, że partner się mnie nie nauczy gdy będę udawała orgazm. Dlatego nie robię tego od dawna tylko komunikowałam, że sztuka doprowadzenia mnie do orgazmu nie jest prosta, może się nie udać wcale, a sam seks daje mi ogrom satysfakcji i to mi nawet może wystarczać.
Teraz na szczęście dochodzę bez udawania, chyba nawet nie umiałabym być tak dobrą aktorką przy doświadczonym partnerze aby się nie połapał.
Dość szybko jednak zrozumiałam, że partner się mnie nie nauczy gdy będę udawała orgazm. Dlatego nie robię tego od dawna tylko komunikowałam, że sztuka doprowadzenia mnie do orgazmu nie jest prosta, może się nie udać wcale, a sam seks daje mi ogrom satysfakcji i to mi nawet może wystarczać.
Teraz na szczęście dochodzę bez udawania, chyba nawet nie umiałabym być tak dobrą aktorką przy doświadczonym partnerze aby się nie połapał.
), a ja po 6 wiedziałam, że jeszcze jednego nie wydolę. Zatem żeby mu sprawić przyjemność 
dostał 7 choć nieprawdziwy.
Zdarzało się.
Nie dlatego, że facet był beznadziejny. Po prostu miałam już jeden, albo wiedziałam że akurat dziś nic z tego nie będzie, a facet nie skończy póki ja nie dojdę.
Nie dlatego, że facet był beznadziejny. Po prostu miałam już jeden, albo wiedziałam że akurat dziś nic z tego nie będzie, a facet nie skończy póki ja nie dojdę.
Nigdy mi się nie zdarzył seks bez orgazmu. Nawet rozdziewiczenie skończyło się "happy end". Muszę jednak przyznać, że nie są to filmowe wulkany namiętności, tylko tak sobie przelatują, przez ciało i głowę, więc daję facetowi znak, że właśnie się dzieje, żeby nie przegapił. Nawet bym chyba nie wiedziała jak udawać.
Takie pytanie do pań. Czy nie możecie po prostu i normalnie komunikować, żeby partner kończył? Przecież jest cała gama sygnałów i powodów do ich wydania. Orgazm kobiety, jest wyraźnie wyczuwalny dla partnera (mówię o takim normalnym, pełnoprawnym, a nie szybkich numerkach przy umywalce). Bez tych symptomów, to po prostu, zupełnie niepotrzebne odgrywanie cyrku. Zdarzało mi się doświadczyć udawanie orgazmu, wtedy kończyłem, i to na zawsze i na amen. Więc mnie zastanawia i pytam po co, i dlaczego 
Aż dziwne, że niektóre kobieta potrafią dojść w taki sposób, że facet tego nie odnotuje. Jak moja kobieta ma orgazm, to nawet sąsiad piętro niżej o tym wie.
Oj niedobrze. Im głośniej tym większe prawdopodobieństwo fejku. Nawet jest rozpowszechniona doktryna, żeby nie wierzyć chudym laskom, bo normalny orgazm to 70kcal, a udawany 110kcal.
Ale przecież orgazm można wyczuć "na bolcu". Ja tam wiem kiedy orgazm jest, a kiedy nie, i kiedy nie ma już szans i żeby kończyć. Udawanie w łóżku jest wkurzające.
Zdarzało mi się udawać orgazm z pierwszym partnerem. Jeżeli nie dochodziłam, to on narzekał, że jest taki słaby i czemu mi się nie podoba. Ale pomimo mojej odpowiedzi, nic się nie zmieniało, chyba nie chciał się uczyć.
To się powinno samemu czuć czy był ogień czy nie, ja to nie lubię komentarzy po wszystkim. W trakcie usłyszeć coś miłego jest fajnie, bo to faktycznie napędza.
Podobne tematy
Podobne tematy
Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.