Papa Smerf?I Motomyszy z Marsa oraz Wojownicze Żółwie Ninja, wszystkie.
Tam to Smerfetka by miała coś do powiedzenia, a on to nie wiem.Papa Smerf?
Widzisz ale wypowiedzialaby sie za wszystkieTam to Smerfetka by miała coś do powiedzenia, a on to nie wiem.
Ale Charlene Davidson to była fajna postaćI Motomyszy z Marsa oraz Wojownicze Żółwie Ninja, wszystkie.
Musiałam googlować, bo moja pamięć ogranicza się do tego, że te myszy były wypakowane mięśniami i miały motocykle.Ale Charlene Davidson to była fajna postać![]()
I jak? Ruda, zdolna, operuje narzędziami jak mistrzyni, lojalna, szanująca przyjaciół, bez niej te trzy gryzonie byłyby w czarnej dziurze.Musiałam googlować, bo moja pamięć ogranicza się do tego, że te myszy były wypakowane mięśniami i miały motocykle.
Trochę się zakochałamI jak? Ruda, zdolna, operuje narzędziami jak mistrzyni, lojalna, szanująca przyjaciół, bez niej te trzy gryzonie byłyby w czarnej dziurze.
Cudownie, zwłaszcza, że wątek mamy o miłości.Trochę się zakochałam![]()
Brawo: totalnie o nich zapomniałem!I Motomyszy z Marsa oraz Wojownicze Żółwie Ninja, wszystkie.
W kim?Trochę się zakochałam![]()
Nie w TobieW kim?![]()
Pozwól nam się wzajemnie poznać, a nie pożałujesz.Nie w Tobiechociaż jesteś pocieszny
Nie wszystkie. Angelo jakoś tak spoglądał na Schreddera takim maślanym wzrokiem, trochę zachowywał się jak kryptożółwiopedał.I Motomyszy z Marsa oraz Wojownicze Żółwie Ninja, wszystkie.
Kompletnie się nie zgodzę. ZObacz tego Duka - potrafił tylko stanąć przed lustrem i palnąć "damn, I'm looking good". Zniewieściałe to mocno, jeszcze mu brakowało za ciasnych rurek nad kostkę i odtłuszczonego latte w łapie. Johnny potrafił puszczać oczko do widza, choćby w odcinku chyba 47-mym. Kto oglądał ten wyłapoał drobne smaczki, że jest on zmęczony całonocnym maratonem z lachonami w sypialni. W tym czasie Duke strzelał do świnek (dosłownie). Jonhy rządzi. I pamiętaj, że to co widzisz na ekranie to tylko scenariusz, ważne jest to co te postaci robią w pradziwym życiu.Dziękuję za udział w temacie.Jednakże nie mogę podzielić Twego zdania, albowiem powyższa Śmietanka ma sporo miłosnych podbojów na czele z Duke Nukemem, czego nie można powiedzieć o biednym Johnnym B., który jak pamiętam był tylko raz bliski osiągnięcia celu: po wystąpieniu z rapową ekipą Klopsów, ale nawet i wtedy zaliczył porażkę, gdyż jego wybranka mimo wstępnych zalotów poleciała w efekcie końcowym na emerytowanego właściciela klubu. A, no i raz miał dziewczynę (o dziwo!), która rzuciła go dla... dwójki kłócących się Klaunów, z którą poszła na tort (jak sama wspomniała). Natomiast Duke Nukem: eksplodujący klasą i czystą zajebistością Heros, który zawsze ratował sytuację w akompaniamencie wybuchów buchając przy tym dymem z cygara, dzięki czemu wszystkie niewiasty traciły dla niego głowę.
Dlatego Johnny Bravo nie znalazł się w tym doborowym towarzystwie, ponieważ nie ma wyników i nie jest godny naśladownictwa.
![]()
Polecam wątek cieższe brzmienia, do formowania sznycla jak znalazł i rytmicznie i z mocą.Pozwól nam się wzajemnie poznać, a nie pożałujesz.
Jako, że nie samą Miłością człowiek żyje albowiem musi się też pożywiać, więc wracam do przygotowywania sobie uczty w rytmie skocznej Muzyki.![]()
Potrafił też powiedzieć "Hey, babe. Don't fear, Duke's here!" czy "Babes, bullets, bombs. Damn, I love this job!". Facet znał swoją wartość, niezaprzeczalnie.ZObacz tego Duka - potrafił tylko stanąć przed lustrem i palnąć "damn, I'm looking good".
Gdyby Duke funkcjonował dzisiaj to na pewno popylałby w ciasnych rurkach z Latte w dłoni, jednakże na całe szczęście pochodzi on ze starych dobrych czasów, kiedy to Mężczyzna był Mężczyzną i był właściwym wzorcem dla młodych. Duke nie jest zniewieściały tylko samczy i oldschoolowy.Zniewieściałe to mocno, jeszcze mu brakowało za ciasnych rurek nad kostkę i odtłuszczonego latte w łapie.
No, to słaby scenariusz przypadł Johnny'emu Bravo, a właściwie najsłabszy. Po takim show nie wróżę mu sukcesów po godzinach. Za to Duke stał się bogaczem po uratowaniu świata i założeniu własnej sieci restauracyjnej Duke Burger, więc potem żył już jak Król, którym zresztą jest. "Hail to the King, baby!" - jak mawiał.I pamiętaj, że to co widzisz na ekranie to tylko scenariusz, ważne jest to co te postaci robią w pradziwym życiu.
Tak się świetnie składa, że słucham różnych rzeczy i z mych głośników poleciało już Electro w towarzystwie Metalu oraz Popu.Polecam wątek cieższe brzmienia, do formowania sznycla jak znalazł i rytmicznie i z mocą.
P.S. Johnny Bravo w co 2-3 scenie poprawiał włosy i napinał mięśnie do lustra, powtarzając przy tym w kółko jaki jest boski, a na mieście zbierał nieustanne cięgi od niewiast. Takie są fakty, więc: nie pasuje do towarzystwa.ZObacz tego Duka - potrafił tylko stanąć przed lustrem i palnąć "damn, I'm looking good". Zniewieściałe to mocno, jeszcze mu brakowało za ciasnych rurek nad kostkę i odtłuszczonego latte w łapie.
Nie niszcz mi tegoNie wszystkie. Angelo jakoś tak spoglądał na Schreddera takim maślanym wzrokiem, trochę zachowywał się jak kryptożółwiopedał.
Ale to jest tak jak z peda... znaczy się homoseksualistami w życiu. Wolę takiego co się z tym nie kryje niż kryptopedała. Duke prężył się i umizgiwał siląc się na wizerunek macho. Johnny nie krył swojego "ja" za wyświechtanymi tekstami tylko poprawiał włosy i był wymuskany bo był prawdziwym kozakiem a nie pierdołą, która nie umiała nawet podnieść własnego "ja" w "Forever". Duke zaczął dobrze, skończył jak pośmiewisko. A Bravo jest Bravo, od początku do końca. Jakby Doom Slayer zdjął hełm daję głowę, że miałby fryzurę na Johnny'ego Bravo.P.S. Johnny Bravo w co 2-3 scenie poprawiał włosy i napinał mięśnie do lustra, powtarzając przy tym w kółko jaki jest boski, a na mieście zbierał nieustanne cięgi od niewiast. Takie są fakty, więc: nie pasuje do towarzystwa.![]()