No Gruszeczko, mi też sie zbiera na womit. :? :? :?
Czym innym jest wiara w Boga a czym innym przynalezność do danego wyznania. Wiara jest dla człowieka imperatywem. Atawizmem. Praktycznie każdy, nie wyłączając ludzi mieniących się ateistami lub gnostykami, gdzieś tam w czarnej godzinie ogląda się na coś czego nie może dotknąć, zmierzyć ani określić w nadziei ... na pomoc. Do jakiejś wyższej świadomości, bytu, siły. To się ogniskuje czasem na naturze, czasem na bliskich zmarłych czasem na "talizmanie". Przesądy są już objawem wiary.
Wyznanie, to przejaw, forma wiary. Nie chce mi się już śledzić postów, ale ktoś tam pisał, że jest katolikiem ale nie praktykuje, ktos inny, że nie wierzy w katolików. Totalne pieprzenie. Wybaczcie.
Nie istnieje coś takiego jak wiara w wyznanie. Nie istnieje też człowiek wyznający dany kanon wiary (katolik, buddysta, islamista) niepraktykujący.
Przypisanie od urodzenia do danego obrządku jest kwestią danej KULTURY, społeczności a nie WIARY. Jako kulturowe nie może być wiążące dla przyjmowanej JEDNOSTKI (czasem niestety jest i tu się zaczynają schody). Może być natomiast wiążące dla danej społeczności (np w judaiźmie czy islamie) w strosunku do przyjętej do wyznania osoby. Katolicyzm akurat, przez obraz Boga miłosiernego którego cechuje miłość i zaufanie do człowieka, nie skazuje osób które odeszły od tego WYZNANIA na banicję, brak możliwości powrotu na łono tego kościoła. Zagubione owce i pewna z tym zwiazana przypowieść. Ktoś pisał o biblii jako o Słowie Boga. Biblia została od początku napisana przez CZŁOWIEKA, w danych czasach, kulturze, działającej według danych zasad i praw. Nie lubie pewnych wyznań, czasami okreslanych jako sekty, które walczą o dosłowność w przyjmowaniu tego "słowa bożego". Kościół katolicki (za to mu przynajmniej dzięki) głosi, że to CZŁOWIEK napisał słowa pod natchnieniem, Ducha Świętego. I to, myślę, daje jakąś furtkę jeżeli chodzi o unikanie anachronizmów bez zaprzeczania podstawom wiary. Jak? Katolicyzm cechuje to że za najważniejszy uważa NT i przykazanie miłości bliźniego(nie będę cytował chociaż czasem by się kur*a przydało co niektórym) które daje klucz wg. którego, myślę, biblię należy odczytywać. I wydaje mi się, że uzywając tego klucza mozna spokojnie wypieprzyć co niektóre kawałki dotyczące np. roli i pozycji kobiety czy niektórych stosunków między wyznawcami. Natomiast, powracając do tematu wątku, czystości, miłości, wstrzemiężliwości i paru innych ciężkich słówek wypieprzyć się z kanonu katolickiego nie da bo jak na mój gust to są fundamenty tego WYZNANIA.
Nie jestem katolikiem. Piszę o tym bo nie mialem okazji poznać tak glęboko żadnej innej religii - po prostu. Jeżeli jesteś ochrzczony a nie praktykujesz to ten chrzest możeż sobie wsadzić w buty. Ludzie ! chrzest to nie jest cyrograf ani jakiś geszeft. To objaw, wyrażenie woli rodziców do wychowania dziecka w swojej wierze + zmazanie grzechu pieworodnego (o tym się już rzadko pamięta, zwykle przed drzwiami na dziecięcy OIOM). Jeżeli jako mniej więcej dorosły człowiek nie czujesz potrzeby spowiedzi, nie wierzysz w jej moc, to skąd chęć i po jaką cholerę ci komunia. Gofra sobie w domu usmaż. Większy, smaczniejszy i się do podniebienia nie klei.
Katolicyzm u podstaw zakłada wspólnotę. Jeżeli z jakiś powodów nie chcesz brac udziału w jej życiu, mszach, kontaktach z kapłanami to po prostu NIE JESTEŚ katolikiem bo odrzucasz katolicką FORMĘ wyznawania wiary, katolicki kanon. Gruszka przesadziła wg mnie trochę z tą czarnobiałością, ale w pewnym sensie ma rację. Są w kazdym WYZNANIU pewne fundamentalne zasady których przekroczenie nie pozwala się już zaliczać do grona wyznawców.
A wiara w BOGA ? Cóż, poza całkowicie ludzkim imperatywem wiary, prawie każdy od małego ma wpajaną daną formę, wyobrażenie i zasady wierzenia w ten wyższy byt. Ibrachimek, Janek, Guntamka czy Sadanek. Nawet w chwili odejścia od praktykowania wiary wg danego WYZNANiA, zwykle nie jest się w stanie zmienić, we własnej swiadomości, narzuconego wzorca postrzegania Boga (choćby katolickie jedno-trójstwo
czy hinduistyczne wielobóstwo), a tym bardziej naparwdę szczerze w stosunku do siebie samego, istnienie Boga jako takiego odrzucić. I dlatego szukamy i ... chwała nam za to. Tylko pamiętajmy, że w tym momencie szukamy tylko FORMY dla naszej wiary. Po co by było wciąż szukać czegoś w co nie wierzymy. Troche to głupie by było, co nie ... ?
Dlatego błagam, jeżeli wierzysz w ten wyzszy byt a przypadkiem zostałeś ochrzczony w katolickim kościele ale nie praktykujesz wg kanonu katolickiego to nie pierdziel dookoła że jesteś niepraktykującym katolikiem. Po prostu nie jesteś już katolikiem i szukasz innej drogi. Wrzuć na luz, nikt ci za to głowy nie utnie. To samo jezeli z premedytacją i pełną swiadomością uprawiasz regularnie seks przedmałżeński. Z tego co pamiętam
, zadośćuczynienie (ciekawy jestem w jaki sposób :lol: ) i żal za grzechy (cha, cha, cha ) + nie powtarzanie ich (pokładam się wręcz) są głównymi warunkami, w katolicyźmie, uzyskania rozgrzeszenia u Boga (nie u koleżki w sutannie). Jeżeli bierzesz tylko część puzli z układanki to raczej nie uzyskasz całego i sensownego obrazka. Można zostawić sobie parę kawałków z niebem i trawą
na ... póżniej ale postać Puchatka i Tygryska należało by już ułożyć w całości. Inaczej jaki to ma sens.
Zgłodniałem, idę zrobić sobie gofra z cukrem
Jakby ktoś chciał coś sensownego o poszukiwaniach to polecam książeczki: "Siddhartha" niejakiego Hermanka Hessego i "Życie Pi" Yanna Martela.
Acha, i nigdy, przenigdy nie mówcie, że buddyzm jest formą wiary w Boga. Buddyzm to akurat forma wiary w człowieka
. To tak w ramach uściślania pojęć. Buddystom też nie jestem
A kim jestem ??? Człowiekiem przede wszystkim ... i bardzo mi z tym czasem ciężko
choć w sumie da się żyć :lol: