Wiemy co spowodowało nasz kryzys. Oboje jestesmy impulsywni, łatwo było nas wyprowadzić z równowagi, ale też łatwo nam przechodziło. Najgorsze jest to, że nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy. Mieszkalismy oboje w mieszkaniu moich rodziców, ale jednocześnie staralismy sie o własne. Gdy już dostalismy je ( w TBS - za kasę jej rodziny ) i przyszedł listem termin odbioru kluczy ona oświadczyła, że wyprowadza się sama z domu i nie chce ze mna mieszkać. Potem było tak jak pisałem na początku tego wątku, że zamieszkamy razem szybciej niż się wydaje......... Co do innego faceta to raczej chyba nikogo nie ma. Mam kontakt z jej inna koleżanką, której sie zwierza - wiemj to nie fair, ale inaczej nic bym nie wiedział - i wydaje mi się że gdyby był jakis facet to bym wiedział. Szczerze bym mu współczuł, bo skoro tak postepuje w małżeństwie to co byłoby w liźnym związku. dziś idę z nią porozmawiac i zobaczymy jak to sie wszystko poukłada. Pozdrawiam Wszystkich. Aha i pomimo, że jest jak jest postanowiłem sie nie załamywać i nie dać się zwariować, a to tu jest również ważne. Chodzę do roboty, śmieję się i tylko czasem ma krótkotrwałe dołki. A tak poza tym It`s OK. Pa pa pa