Kolega właśnie z Wielkopolski mówił mi, Szczecin to "kultura wschodnia".

1/3 Polski to tereny, na których tradycja ma jakieś 80 lat, a cała poprzednia historia jest w zasadzie bez znaczenia, bo autochtoni musieli te tereny opuścić po wkroczeniu Polaków wraz z Armią Czerwoną. Wrocławianinem człowiek stawał się po wyjściu na peron Dworca Głównego, a Krakusem zostać można było dopiero w trzecim pokoleniu.
Na Dolnym Śląsku, gdzie przez pewien czas przebywałem, prostytucja wydaje się być bardziej znormalizowana. Takie odniosłem wrażenie. Natomiast w konserwatywnej, wciąż chrześcijańskiej południowej Polsce istnieją jeszcze jakieś pozaprawne normy (i to podkreślanie tytułów naukowych). Stąd być może temat spotkań
maxisa z panią prostytutką wywołał tak żywiołową dyskusję.