Jesli domena malych dzieci jest angazowanie sie, to milo mi, ze zaliczylas mnie do tej grupy. Dla mnie zwiazek, to para kochajacych sie ludzi. I, tak jak juz pisalem - jesli kogos nie kocham, to z nim nie jestem.
A "poznawanie, zblizanie sie do siebie" to czas, ktory uplywa zanim sie z kims zwiaze. Nie wiaze sie z Dziewczynami "nowopoznanymi" - nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazic, jak moge byc w zwiazku z kims, kogo dobrze nie znam. Kolezenstwo, Przyjazn, Zwiazek. Nigdy na odwrot.
Na "poznawanie sie" naprawde jest czas przed byciem ze soba. Spedzacie razem czas, wychodzicie do kin, do znajomych, jadacie razem obiady, razem trzezwiejecie po imprezach... Nie mowilem tutaj o milosci od pierwszego wejrzenia, po prostu zwiazek musi miec jakas podstawe. Sympatia to dla mnie za malo, bo lubie wielu ludzi.
Moja Pania znalem ponad 10 lat, zanim sie zeszlismy. Przez ostatnich kilka lat bylismy naprawde wspanialymi Przyjaciolmi. Prawie rok nosilem sie z zamiarem powiedzenia Jej, ze jest dla mnie najwazniejsza i ze Ja kocham, ale chcialem byc pewny, ze i Ona moze mnie choc troche...
Bylismy wczesniej Przyjaciolmi, a nie para. Podkreslam - moim zdaniem, zwiazek powinien sie opierac na czyms powazniejszym niz sympatia. Nawet jesli ta sympatia jest silniejsza, niz w stosunku do innych.