Nie rozumiem dlaczego przyjaźń damsko-męska miałaby nie istnieć?
Panowie, patrzycie na kobiety jako na człowieka, czy tylko jako obiekt seksualny? I vice versa.
Mam wielu znajomych, obojga płci, cześć z damskiego grona może nie aż przyjaciółki (bo dla mnie dużo znaczy "przyjaciel") ale dość blisko.
Z takich "mocnych" przyjaźni mam dwie, z czego jedna to jak siostra, wszystko (no dobra, prawie wszystko) o sobie wiemy, również w sferze seksualnej. Znamy się 30 lat i nie ma tabu. Ale żadnemu z nas nie przychodzi do głowy przekucie tego w relację z seksem.