Jest popyt.. jest podaż - prawo rynku..
Ale rozróżnijmy kilka spraw.
Po pierwsze - prostytucja nie jest niczym złym w samym sobie jeśli dana osoba (kobieta czy mężczyzna) robi to dlatego, że chce, a nie dlatego, że jest zmuszana przez kogokolwiek. Nie mam zamiaru pod tym względem potępiać prostytutek. Oczywiście pytanie czy przymus ekonomiczny jest wystarczającym powodem by zostać prostytutką.
Po drugie - prostytucja jest zła, bo niszczy mentalnie. Bezpośrednio łączy pieniądze z chodzeniem do łóżka. Często zresztą uzależnia jedno od drugiego. Prostytutce trudno znaleźć "normalną" pracę bo łatwiej jest po prostu iść z kolejnym facetem do łóżka niż wstawać o 6.00 i zaiwaniać do biura. Kolejną sprawą również są uczucia... Idzie do łóżka nie dlatego, że kocha, że jej zależy czy po prostu lubi seks, ale dlatego by zarobić
Po trzecie - prostytucja jest zła bo niszczy fizycznie. Klientami rzadko są super bogaci, atrakcyjni panowie, którzy zakoc***ą się w prostytutkach - jak Richard Gere w "Pretty Woman", ale zazwyczaj ich przeciwieństwa. Jeśli kobieta z tego czy innego powodu nie może wybrać klienta, ale musi się zgodzić na takiego, który przyjdzie to w pewnym momencie zacznie się znieczulać (zresztą klienci przychodzą się zabawić - dla nich to rzadka okazja, a dla prostytutki codzienność) - alkohol, narkotyki itd... z czasem niszczą fizycznie. Wtedy kobieta musi schodzić z wymaganiami i ceną i trafia na coraz gorszych klientów... Często wymagających seksu bez zabezpieczenia.
Mężczyźni z kolei mogą zacząć cierpieć na impotencję co z kolei również powoduje obniżenie ich atrakcyjności w oczach klientek.
Po czwarte - tak jak wspomniała Mała Grzeszna - to do prostytutek trafiają różni dewianci... Zatem to grupa podwyższonego ryzyka.
Po piąte - trochę związane z powyższym punktem - prostytucja jest o tyle dobra, że z usług takich osób mogą korzystać ci, którzy w normalnym życiu nie umieją znaleźć sobie partnera/partnerki. Zatem po ulicach chodzi mniej napalonych gości gotowych zgwałcić pierwszą lepszą, niewinną dziewczynę, bo inaczej nie mogą spuścić z krzyża..
Po szóste - nie ma znaczenia czy jest jeden sponsor, czy prostytutka działa sama czy w agencji... czy ma alfonsa.. Branie pieniędzy za seks to prostytucja. I nie ma co tutaj udawać, że studentka będąca sponsorowaną przez jednego polityka czy pana prezesa prostytutką nie jest.
Po siódme - prostytutce trudniej jest funkcjonować w normalnym świecie, w normalnej rodzinie, bo zawsze może się znaleźć jakiś były klient, który jest gotów znów skorzystać z jej usług pod groźbą ujawnienia prawdy...
Nie chciałbym by którakolwiek z moich córek poszła tą z pozoru łatwiejszą drogą, bo z czasem może czuć obrzydzenie do samej siebie.