Stało się
Poszliśmy do ginekologa w przychodni do której zapisana jest moja Ukochana. Wszystko odbyło się bardzo przyjemnie( :/ ): Po godzinie i 5 minutach spóźnienia pan doktor w garniturze zjawił się (dzień wcześniej go wogóle nie było - pracuje w trzech ośrodkach biedak). Wcześniej Partnerka została wypytana przez siostrę o cykl i czy odbyła pierwszy stosunek (nie). Pan doktor spytał:
- o co chodzi
- o tabletki antykoncepcyjne (ja jestem na zewnątrz)
Od razu bierze się za receptę i mówi:
- są dobre, amerykańskie za 2-3 zł.
- nie litości - takie do 20 zł
- a to inne (regulon - jedno opakowanie), te są nowoczesne i mają zmiejszoną ilość hormonów, a teraz badanie...
- ale ja mam okres
- a to prosze się umuwić za tydzień i zobaczymy co tam masz w środku (szok to cytat)
- ja mam kilka pytań,
- nie ma czasu proszę poprosić następną pacjentkę.
Trza dodać, że nie spojżał na informacjie od Siostry co oznacza, że nie wiedział o ilości stosunków mojej Najmilszej.
Jedyne co mi się nasuneło na myśl to Partacz:
- garnitur zamiast spodziewanego fartucha i chciał jeszcze badać,
- wypisał receptę bez rzadnych informacji
- nie chciał udzielić odpowiedzi na pytania (całe szczęście są fora erotyczne)
Mamy zamiar iść do innego lekarza. Co myślicie?
P.s. okres wystąpił dzień wcześniej niż miał, a ze względu na złe policzenie dni 8 dni wcześniej niż myśleliśmy(i dobrze).