??? Przecież sam napisałem, w poście, który cytujesz, że ktoś, kto jest odpowiedzialny, nie porzuci kobiety z dzieckiem, które spłodził, tylko będzie dobrym ojcem. Myślałem, że napisałem to w wystarczająco jasny i czytelny sposób. Więc gdzie tutaj napisałem cokolwiek kłamliwego?
Jasne jest, że część mężczyzn jest odpowiedzialna i weźmie odpowiedzialność za swoje dziecko, a część mężczyzn od takiej odpowiedzialności ucieknie i nie będzie chciało znać swojego dziecka.
A tłumaczenie czegoś biologią - czy czymkolwiek innym - w żaden sposób nie oznacza usprawiedliwiania ani umniejszania czyjejś winy. Najwyżej swego rodzaju pesymizm antropologiczny i brak wiary w ludzkość.
Mój krytycyzm wobec innych mężczyzn często jest tak ostry, że wielokrotnie zostałem nazwany wrogiem mężczyzn, kimś nienawidzącym własnej płci, nawiedzonym feministą, lewakiem, ojkofobem i kim tam jeszcze. W mniemaniu prawaków nie jestem prawdziwym mężczyzną, tylko jakimś odszczepieńcem. Często używam frazy "toksyczna męskość", czym doprowadzam do szału redpillowców i innych przedstawicieli manosfery i ogólnie alt-rightu.
W żadnym miejscu w poście, który przytaczasz, nie usprawiedliwiam mężczyzn migających się od odpowiedzialności za swoje dziecko. Skąd w ogóle wniosek, że takie coś robię?
Oczywiście, że to brak odpowiedzialności i że powinno to być ostro piętnowane społecznie.
BTW, zauważ, że w moim przekonaniu to, że coś można w jakiś tam sposób wytłumaczyć atawizmami, biologią i ewolucją, nie wpływa w ogóle na ocenę tego. Wyjaśnianie genezy czegoś w żaden sposób nie oznacza usprawiedliwiania ani rozgrzeszania. Tak jak wyjaśnianie motywów jakiegoś czynu nie oznacza usprawiedliwiania ani postulatu stosowania taryfy ulgowej.
Jedna kwestia to branie czegoś "pod szkiełko i oko", a druga kwestia to moralna i prawna ocena. Jasne jest, że nie należy tego mieszać ani przekładać jednego na drugie. W ogóle to mocno dziwi mnie sugerowanie, że analizowanie jakiejś patologii oznacza dążenie do jej usprawiedliwiania.
To, że jakaś część mężczyzn dopuszcza się gwałtów, niektórzy antropolodzy też tłumaczą atawizmami i kwestią ewolucji - i nawet jeśli mają rację, to w żaden sposób nie wpływa na moje potępianie tego i popieranie surowych kar za przestępstwa seksualne.
Ewolucja i biologia popychają ludzi do robienia wielu świństw - tyle że większość ludzi jest w stanie się kontrolować i powstrzymywać swoje skłonności do czynienia zła. Patologiczne jednostki tego nie potrafią. I takie należy piętnować i karać.
Wiele razy nazwałem ludzkość inwazyjnym robactwem. Co nie oznacza, ze wrzucam wszystkich ludzi do jednego worka, bez patrzenia na różnice i indywidualne cechy.
Tak, to też jest jasne.
Przez stulecia to mężczyźni mieli władzę i monopol na tworzenie norm społecznych i moralnych - więc tworzyli oni dla kobiet zasady, których sami nie zamierzali przestrzegać, i dla mężczyzn prawa, których nie przyznawali kobietom. Ot, czystej wody hipokryzja.
Nawet współcześnie jest to widoczne chociażby w przypadku organizacji religijnych - vide kwestia kapłaństwa kobiet, i ogólnie role przypisywane kobietom w katolicyzmie czy islamie.
Ostatnio nawet ukazał się tekst o religijnej mizoginii w KK.
- Wszechwładza nad różnymi obszarami życia w istotnej części zakonów jest posunięta tak daleko, że ma charakter przemoc…
kobieta.wp.pl
A to akurat dziwne, jak dla mnie. Wydawałoby się, że powodem tego, że z nikim się nie sypia, jest albo brak ochoty, albo nieznalezienie odpowiedniego partnera/partnerki. A nie panująca sytuacja społeczna.
Na pewno definitywnie powinno się skończyć wartościowanie przez mężczyzn kobiet jako kobiet, zamiast jako osób. Jako ludzi.
Jeśli oceniam jakąś kobietę negatywnie, to jako człowieka, nie jako kobietę. No chyba że mowa stricte o fizycznej atrakcyjności, czy też jej braku - no ale nawet brak fizycznej atrakcyjności nie oznacza braku wartości jako człowieka. Istnieją wartościowe kobiety, które nie są atrakcyjne fizycznie, jak dla mnie - tak jak jest mnóstwo mądrych i wartościowych kobiet, które jednocześnie są atrakcyjne fizycznie.
Jak ktoś jest roszczeniowy, pozbawiony empatii i nieszanujący siebie, to nie ma zbytniego znaczenia, czy jest mężczyzną, czy kobietą - jest po prostu człowiekiem pozbawionym wartości. I tyle. I głupotą byłoby przypisywanie cech takiego człowieka jako typowych dla określonej płci. Aczkolwiek prawdopodobnie brak empatii jest częstszą wadą u mężczyzn niż u kobiet - choć twardych, konkretnych danych nie znam.
To prawda, to jest chore i niezrozumiałe.
Dla mnie jasne jest, że wina leży tu po stronie tego typa, a nie jego partnerki.
Polacy mają tzw. wady narodowe, zresztą analogicznie jak bodaj każdy naród. Sam często krytykuję np. konserwatyzm, zaściankowość, zamknięcie, klerykalizm, "kulturę" chlania (nie piję alkoholu i nie znoszę pijaństwa) oraz niezdrową polską kuchnię (preferuję bezmięsną dietę opartą na nieprzetworzonej i niskoprzetworzonej żywności), przez co otrzymuję łatkę ojkofoba. Jednak czy jest sens wrzucać do jednego worka wszystkich mężczyzn z danego narodu?
Po pierwsze: jest popyt, jest podaż.
Prostytucja nigdy by nie powstała, gdyby nie było mężczyzn chętnych płacić za usługi seksualne i erotyczne. A zanikłaby, gdyby głównym zmartwieniem prostytutek był brak klientów.
Po drugie: zdecydowana większość osób skłonnych płacić za takie usługi to mężczyźni. To też o czymś świadczy. Nawet jeśli o tym już rzadziej się mówi.
Dlaczego tak często mówiąc o prostytucji, ludzie skupiają się na samych prostytutkach, pomijając ich klientów? A także środowiska, z których wywodzą się dziewczyny, które zaczynają się prostytuować?
Po trzecie: jakoś tak jest, że zdecydowana większość męskich prostytutek to homoseksualne prostytutki.
Po czwarte: środowisko internetowe jest skrajnie różne od naturalnego.
Ludzie mający konta na portalach erotycznych to specyficzna społeczność, niebędąca odzwierciedleniem przekroju społeczeństwa.
Poza tym, zwróć uwagę, że prostytuują się przede wszystkim te kobiety, które dorastały w dysfunkcyjnych rodzinach i miały w domu deficyt miłości, bliskości, ciepła i troski.
Geneza ma znaczenie.
Nie możesz obwiniać aktorów i aktorek o zły scenariusz i złą reżyserię.
Dlaczego zwracasz się do kobiet jako ogółu, w drugiej osobie?
Poza tym: świadczenie usług erotycznych to nie sprzedawanie ciała.
Sprzedawanie ciała to np. sprzedaż własnej nerki.
Hipokryzja?
Jak możesz wytykać kobietom, że świadczą płatne usługi erotyczne i seksualne, skoro sam stanowisz przykład na to, że istnieje na to popyt? Skoro sam im ten popyt tworzysz?
No i niby o czym to ma świadczyć?
Naprawdę przypuszczasz, że każda prostytutka będzie skłonna dzielić się z każdym swoim klientem historiami o tym, jak to była w dzieciństwie niekochana, zaniedbywana, nieuznawana za wartościową i nieuczona szacunku do siebie? Co ty sobie wyobrażasz? Klient prostytutki to nie psychoterapeuta. Klientowi prostytutka może ściemniać, spłycać, kłamać, udzielać odpowiedzi takiej, jakiej się po niej spodziewa. Bo dlaczego nie? Tym bardziej że na pewno przynajmniej część z nich oszukuje same siebie. A co dopiero przypadkowych kolesi, którzy widzą w nich tylko ruchadła.
Za to chętnych do korzystania z płatnych usługi seksualne jest o wiele więcej mężczyzn niż kobiet. No i co? W czym korzystanie z usług prostytutek jest lepsze od prostytuowania się? Wytłumaczysz mi to? Przecież to tylko dwie strony tego samego medalu.
Nie.
Problemem jest tutaj hipokryzja tych, którzy jednocześnie są skłonni korzystać z płatnych usług seksualnych i piętnować kobiety, które takie usługi świadczą.
Gardzisz prostytutkami i onlyfansiarami, to trzymasz się od nich z daleka, a nie nabijasz im popyt - nie rozumiesz?
I co - może jeszcze przy tym ponarzekaj na pornografię i jej zły wpływ, jaki wywiera na społeczeństwo?